Idealne wakacje
Rafał siedział na leżaku ustawionym w cieniu wysokiej, kwitnącej lipy. Pośród gałęzi uwijały się roje pszczół wydając jednostajne brzęczenie, które w innych okolicznościach mogłoby denerwować ale tu, na odludnej łące, działało kojąco wprowadzając nastrój letniego, beztroskiego lenistwa. Słońce świeciło na bezchmurnym niebie. Rafał w cieniu lipy nie cierpiał od upału, czuł jedynie na skórze miłe podmuchy gorącego powietrza. Opadająca łagodnie w kierunku jeziora łąka od dawna nie była koszona. Spośród wysokiej, lekko już pożółkłej trawy, wystawały liczne kwiaty i zioła. Oprócz tych bardziej znanych, jak dziewanna, dziurawiec czy nawłoć, które Rafał potrafił nazwać, było tam całe mnóstwo innych gatunków, tworzących barwny kobierzec. Ich aromat mieszał się z zapachem lipy tworząc atmosferę, jakiej nie da się znaleźć w żadnym mieście. Nad roślinami unosiły się liczne, kolorowe motyle wirujące w tanecznym rytmie. Kilkanaście metrów niżej widać było błękitną toń jeziora, od której lekko pofalowanej wiatrem powierzchni odbijały się figlarne promyki słońca. Na granicy łąki i jeziora znajdowała się wąska piaszczysta plaża, z której bez obawy o bose stopy dało się wejść w krystalicznie czystą, orzeźwiającą wodę. Rafał wiedział, że jej temperatura jest idealna. Na tyle zimna aby schłodzić się podczas upału, lecz na tyle ciepła aby dało się w nią wejść bez uczucia dyskomfortu. Miał zamiar się wykąpać ale zostawił sobie tę przyjemność na później. Na razie leżał z zamkniętymi oczami, czując na ciele ciepłe podmuchy, słuchając brzęczenie pszczół i wdychając aromatyczne powietrze. Było mu tak dobrze, że nie chciało mu się nawet poruszyć palcem. Pragnął aby ta chwila trwała.
- Dobrze, że skorzystałem z tej oferty. – pomyślał. – To o wiele lepsze niż jakieś egzotyczne wakacje, które są generalnie przereklamowane. Najpierw oczekiwanie w tłoku na lotnisku, poniewieranie na bramkach bezpieczeństwa, wyskakiwanie z butów i wyciąganie paska ze spodni. Później godziny w niewygodnym fotelu samolotowym zaprojektowanym przez jakiegoś sadystę pod naciskiem finansisty nakazującego ograniczenie miejsca na nogi o kolejnych kilka centymetrów, po to żeby wcisnąć do kabiny pasażerskiej dodatkowy rząd siedzeń. Bolące plecy, zdrętwiałe nogi i głowa zamulona od świdrującego w uszach odgłosu silników. Na miejscu upał, wyścigi do zajęcia leżaka nad hotelowym basenem oraz inni uczestnicy turnusu nawaleni od rana żeby się im zwróciły pieniądze wydane na all-inclusive.
- Dziękuję bardzo. Tu jest o niebo lepiej. – utwierdził się w słuszności swojej decyzji.
Nagle nad lipą przeleciał po niebie jakiś duży cień. Rafał podniósł wzrok i z niedowierzaniem stwierdził, że ponad łąką krąży pterodaktyl. Jednocześnie od strony rosnącego za łąką sosnowo - dębowego lasu dobiegł jakiś donośny ryk. Rafał spojrzał w tamtą stronę i spostrzegł wychylającą się spośród drzew głowę jakiegoś wielkiego gada z rogiem na nosie i wielkimi kostnymi tarczami wyrastającymi z szyi.
- Triceratops. – sklasyfikował w myślach prehistoryczne zwierzę. – Chyba roślinożerny, czyli niegroźny, ale jak tu latają pterodaktyle i łażą triceratopsy to w każdej chwili może się pojawić jakiś morderczy tyranozaurus.
Niebo nagle pokryło się ołowianymi chmurami, spod których dobiegły podmuchy zimnego wiatru. Zaczął padać intensywny grad, smagając gałęzie kwitnącej lipy.
- No nie, tego już za wiele. – pomyślał Rafał.
Zdjął z głowy hełm i gogle. Sięgnął po smartfona i wybrał numer firmy, od której zakupił wirtualną rzeczywistość udającą idealne wakacje. Jeszcze przed chwilą uważał to za świetny pomysł ale zmienił zdanie pod wpływem ostatnich wydarzeń.
Przez chwilę słuchał przymusowo muzyki dobiegającej ze słuchawki, przyjął do wiadomości informację, że rozmowa będzie nagrywana, odrzucił propozycję rozmowy ze sztuczną inteligencją i po przejściu dłuższego menu połączył się wreszcie z żywym konsultantem.
- Co to za szajs mi wcisnęliście?! – wykrzyczał do słuchawki.- Miały być idealne wakacje bez wychodzenia z domu. I nawet dobrze się rozpoczęło. Byłem zadowolony i zacząłem fajnie wypoczywać aż nagle pojawiły się jakieś prehistoryczne gady.
- Nasza firma oprócz pakietu „idealne wiejskie wakacje”, który pan wykupił oferuje również „idealne jurajskie wakacje”, w ramach których można się zanurzyć w rzeczywistość epoki jury odtworzoną z wielką dokładnością. Ta oferta cieszy się dużą popularnością, zwłaszcza wśród dzieci. – poinformował konsultant. – Pomyśleliśmy, że to może pana też zainteresować i dodaliśmy do pańskich „idealnych wiejskich wakacji” małe demo pokazujące możliwości „idealnych jurajskich wakacji”.
- Pogięło was? – zdenerwował się Rafał – Nie jestem dzieckiem i nie interesują mnie żadne dinozaury. Chciałem normalnie odpocząć po roku harówy w korporacji. Kto was upoważnił do nasyłania na mnie jakichś wirtualnych potworów?
- Pan zamawiając na naszej stronie swoje „idealne wiejskie wakacje” kliknął również na zgody marketingowe i upoważnił nas do przesyłania materiałów reklamowych na temat naszych produktów. Na tej podstawie przesłaliśmy to demo z dinozaurami.
- Odwołuję te zgody. Natychmiast. Słyszy pan? Nie chcę żadnych materiałów ofertowych. Chcę spokojnych wakacji.
- Ok, Wycofuję pańskie zgody marketingowe. Jednak zgodnie z RODO musimy nadal przetwarzać pana dane osobowe.
- Chrzanię RODO. Składam reklamację w sprawie pogody. Co to za idealne wakacje kiedy wali grad i mało nie łamie drzewa, pod którym siedzę?
- Niestety, pan wykupił pakiet standardowy, który nie obejmuje gwarancji dobrej pogody. Jeśli chce pan mieć zapewnione słońce przez całe wakacji to za dodatkową opłatą musi pan nabyć pakiet premium.