Nocny pociąg
Pociąg był pustawy, co Witoldowi odpowiadało. Musiał wrócić nocą do swojego miasta, gdzie od rana miał ważne, służbowe sprawy do załatwienia i powinien być w dobrej formie. Zależało mu zatem aby złapać kilka godzin snu, a zawsze miał problemy z zasypianiem w zatłoczonym przedziale. Były po temu zarówno oczywiste powody, takie jak problem z ułożeniem nóg tak aby nie być w nie bez przerwy poszturchiwanym przez pasażera z przeciwka, albo to, że często trafiali się ludzie mający ochotę gadać przez całą podróż. Miał też jednak problem natury psychologicznej. Nie lubił gdy ktoś patrzy na niego podczas snu. Był to rodzaj fobii, instynktownej nieracjonalnej obawy, która sprawiła, że miał trudność by zasnąć w obecności obcych ludzi.
Na szczęście tym razem tłoku w pociągu nie było. Przechodząc korytarzem przez kolejne wagony widział, że w przedziałach siedziało po dwu, trzech pasażerów. Na koniec znalazł całkiem pusty przedział. Wszedł i zajął miejsce pod oknem. Zawsze łatwiej mu było usnąć gdy mógł oprzeć głowę o ścianę wagonu. To było możliwe na miejscu przy korytarzu albo przy oknie. Ten drugi wariant odpowiadał mu znacznie bardziej. Pociąg ruszył. Witold wiedział, że zatrzyma się na kolejnej stacji za mniej więcej dwadzieścia minut. Postanowił, że jeśli tam nikt się nie dosiądzie to położy się na siedzeniu i prześpi naprawdę wygodnie.
Pociąg przybył na tę stację planowo i po dwu minutach ruszył w dalszą trasę. Do chwili odjazdu nikt się nie dosiadł i Witold już myślał, że ma cały przedział dla siebie. Jednak kilka minut później drzwi na korytarz się uchyliły i do środka weszła młoda szatynka ubrana w cienki, granatowy płaszczyk odpowiedni na letnią noc. Powiedziała cicho „Dobry wieczór” i zajęła miejsce naprzeciw, przy oknie. Przez półprzymknięte powieki Witold ocenił, że kobieta jest ładna i wygląda na taką, z którą można porozmawiać nie tylko o aktualnych trendach w pielęgnacji paznokci. Pomimo tego odpowiedział jedynie „Dobry wieczór” i nie silił się na żadne dalsze błyskotliwe uwagi. Co do zasady uważał, że nie należy narzucać się obcym kobietom tylko dlatego, że podróżują samotnie, a muszą przecież gdzieś usiąść. No chyba, że dadzą jakiś sygnał wskazujący na chęć nawiązania rozmowy. Jednak tym razem nie zwracał uwagi na żadne sygnały. Chciał się po prostu wyspać podczas nocnej podróży. Zamknął oczy.
Pociąg się rozpędził i gnał przez ciemność stukając miarowo kołami na rozjazdach i łączeniach szyn. Za oknami z rzadka migały światła mijanych osad. W pewnej chwili ze świstem minął ich pociąg pędzący w przeciwnym kierunku. Kobieta nagle wstała z miejsca, podeszła do drzwi i nerwowo wyjrzała na korytarz. Cofnęła się gwałtownie. To co nastąpiło po tym zupełnie Witolda zaskoczyło. Współpasażerka zdjęła granatowy płaszczyk, wywinęła go na drugą stronę i założyła na siebie ponownie. Wewnętrzna strona jej płaszcza okazała się intensywnie czerwona. Dziewczyna sięgnęła do kieszeni, wyjęła blond perukę i założyła na głowę. Następnie usiadła obok Witolda, przytuliła się do niego i oparła czoło o jego głowę. Usłyszał jak szepce mu do ucha:
- Wiem, że to brzmi niewiarygodnie ale grozi mi wielkie niebezpieczeństwo. Niech mi pan pomoże. Jestem aktywistką pracującą dla organizacji, która walczy z nadużyciami popełnianymi przez pewną wielką korporację. – szeptała szybko.- Zdobyliśmy na jej temat dane, która demaskują ich draństwa. Umieściliśmy je w chmurze i chcemy je udostępnić osobom, które mają możliwość ukrócenia tych praktyk. Musimy przekazać login do folderu z danymi i hasło dostępu do niego. Nie możemy tego zrobić telefonicznie, mailem ani nawet tradycyjnym listem. Ta korporacja wie, że zgromadziliśmy kompromitujące ich materiały i, niestety, dysponuje zasobami aby nam to uniemożliwić. Mogą włamać się do poczty elektronicznej i do każdej sieci telefonicznej. Przy pomocy zaawansowanych algorytmów sztucznej inteligencji analizują każdą wiadomość i są w stanie przechwycić nasz login i hasło. Gdy to się stanie zniszczą obciążające ich dane. Dlatego jedyną szansą jest osobiste przekazanie wiadomości przewożonej jedynie w pamięci. Ja wiozę hasło, a kto inny login. Niestety, korporacja zorientowała się w naszym planie. Najęli dwu zbirów, którzy mnie śledzą. Wskoczyłam do pociągu w ostatniej chwili, ale nie zdołałam ich zgubić. Zdążyli wsiąść do ostatniego wagonu. Zauważyłam, że idą wzdłuż korytarza i zaglądają do przedziałów. Są już blisko.
Kobieta wtuliła twarz w jego szyję. Witold spojrzał ponad jej głową w kierunku drzwi przedziału. Faktycznie, korytarzem szło dwu facetów, z gatunku takich, z którymi człowiek nie chciałby się w ogóle spotkać, a zwłaszcza nie w pustej, ciemnej uliczce. Zaglądali przez szybę do przedziału. Witold wysiłkiem woli zmusił się do tego aby spojrzeć na nich bez obawy, obojętnie, tak jak facet przytulony do swojej dziewczyny spogląda na ludzi przechodzących korytarzem, nie mając powodu do obaw przed nimi.
- Przeszli? – zapytała dziewczyna nie odwracając głowy.
- Tak.
- Ten jaskrawy kolor płaszcza i ta peruka na razie ich zmyliły. Ale kiedy dojdą do pierwszego wagonu i mnie nie znajdą to się zorientują i będą wracać przyglądając się tym razem dokładniej. Muszę uciekać. – stwierdziła. – Dziękuję za pomoc.
Chwyciła rączkę okna i opuściła je. Do wnętrza przedziału wdarło się ze świstem powietrze pachnące lasem, przez który pociąg akurat przejeżdżał.
- Co pani zamierza zrobić? – zapytał przestraszony. – Chyba nie chce pani wyjść przez okno?
Za otwartą szybą przelatywały szybko słupy trakcyjne.
- Nie mam innego wyboru. Jeśli wyjdę na korytarz to szybko mnie dojrzą.
- Ale co dalej? Chyba nie chce pani skakać? Ten pociąg pędzi ze sto czterdzieści kilometrów na godzinę.
- Wydostanę się na dach i zyskam trochę czasu. Oni będą musieli przejść z powrotem do końca pociągu aż dojdą do wniosku, że mnie w nim nie ma. W międzyczasie pociąg może zwolni. Dziękuję za pomoc.
Kobieta zawahała się na chwilę stojąc przy otwartym oknie.
- Obawiam się, że pana naraziłam na niebezpieczeństwo. Oni zapewne zapamiętali, że siedział pan z blondynką w czerwonym płaszczu i zapytają co się z nią stało.
- Powiem, że moja dziewczyna poszła do toalety.
- Szybko to sprawdzą a jak ustalą, że pan kłamie to będzie pan dopiero w kłopotach.
- To co mam zrobić? Nie wysiądę z panią przez okno. Pani też nie powinna. Może po prostu zadzwonimy po pomoc albo powiadomimy konduktora?
- Pomoc w najlepszym razie możemy otrzymać na kolejnej stacji. To mniej więcej za pół godziny. O wiele za późno. A konduktora tylko naraziłabym tak jak pana. On nic przeciw tym ludziom nie wskóra. Musi im pan po prostu powiedzieć prawdę. Przebrałam się i udawałam pana dziewczynę, a pan był tak zaskoczony, że nie zareagował. Powinni uwierzyć.
Dziewczyna nadal się nad czymś zastanawiała stojąc przy oknie w podmuchu wpadającego do środka powietrza.
- Bardzo możliwe, że panu uwierzą. Śledzili mnie, więc wiedzą, że nie byliśmy razem i mogą dojść do wniosku, że szukałam pomocy u kogoś obcego. Jest też bardzo możliwe, że mnie mimo wszystko dopadną i wtedy hasło przepadnie. Skoro już pana w to wciągnęłam to poproszę o dalszą pomoc. Gdybym nie przeżyła, to pan przekaże hasło.
- Jak miałbym to zrobić?
- Za dwa dni zadzwoni pan pod numer 603 245 711. Musi pan zapamiętać - 603 245 711. Powie pan, że jest kurierem i chce dostarczyć paczkę z karmą dla kota. Jeśli ja wcześniej zdołam to hasło przekazać to ten ktoś odpowie, że to pomyłka bo on nie ma żadnego kota i żadnej karmy nie zamawiał. W takim przypadku zapomni pan o tej całej sprawie. Ale gdyby mi się nie udało to rozmówca pana poinstruuje jak dalej bezpiecznie postępować.
- A jakie jest to hasło?
-PWns35uw2b750mlwp55$k
- Żartuje pani? Ja mam to zapamiętać?
- Wiem, że to się wydaje trudne jeśli się nie ma klucza. Ten klucz to zdanie „Pan Wacław na swoje 35 urodziny wypił 2 butelki 750 ml whisky po 55 $ każda” Hasło to pierwsze litery słów z tego zdania, pomiędzy nimi cyfry a dolar pisany jest symbolem. To zdanie łatwo zapamiętać.
- PWns35uw2b750mlwp55$k – przeliterował Witold. - Faktycznie, zgadza się. Skoro już zostałem w to wciągnięty to niech mi pani chociaż powie co to za groźna korporacja i kto ma pomóc w tej walce z nią.
- Im mniej pan wie tym bezpieczniej dla pana. Powiem tylko, że ta korporacja chociaż obraca setkami miliardów zrobi każde draństwo aby zarobić kolejne miliardy. A to się odbędzie kosztem krzywdy dzieci w biednych krajach. Nie powinien pan wiedzieć kto jest gotów z nimi walczyć. Może to ktoś z mediów, a może jakaś nieskorumpowana agencja rządowa.
Dziewczyna spojrzała mu w oczy.
- To byłoby wszystko. Jeszcze raz dziękuję i do widzenia. Niech pan zamknie za mną okno.
- Spotkamy się jeszcze? – zapytał Witold.
- Być może. Chciałabym.
Kobieta zręcznie wspięła się na ramę okna. Sięgnęła ręką gdzieś na dach wagonu, widać znalazła jakiś punkt do uchwytu bo podciągnęła się w górę i zniknęła w ciemności.
Witold zamknął okno. Czekał co nastąpi dalej. Jedno już wiedział – że tej nocy raczej się w pociągu nie wyśpi.
Dwaj faceci zjawili się po mniej więcej dziesięciu minutach.
- Gdzie ta kobieta? – zapytał jeden z nich bez żadnych wstępów.
- Już stąd poszła. – odpowiedział Witold. – Może panowie mi powiecie co to za wariatka. Dosiadła się, a chwilę później nagle przewróciła płaszcz na drugą stronę, założyła perukę i przylepiła się do mnie. Może i nie miałbym nic przeciwko ale ona mi przyłożyła nóż w okolice serca i powiedziała, że jak tylko pisnę to mi go wbije. – Witold opowiedział nieco ubarwioną wersję wydarzeń. – A potem wyszła.
- Jak wyszła? Nie było jej na korytarzu.
Witold uznał, że jeśli mają mu uwierzyć, to musi powiedzieć jak było.
- Wyszła przez okno. Mówiłem wam, że to jakaś wariatka.
Jeden z mężczyzn otworzył okno i wyjrzał.
- Poczekaj. – powstrzymał go drugi. – A jeśli ten gość jest częścią planu? Jeśli mieli umówione spotkanie w tym pociągu?
Witold poczuł zimny pot na plecach.
- Jakiego planu? – zawołał. – Ludzie, czy wyście wszyscy powariowali? Wracam spokojnie z delegacji, najpierw napada mnie jakaś zwariowana baba, a teraz wy chcecie mnie w coś wrobić?
Nagle zdał sobie sprawę, że przez otwarte okno dobiega jakiś głośny dźwięk. Jakby ryk silnika połączony z czymś przypominającym regularny łopot. Spojrzał w górę i zobaczył, że nad pociągiem, z tą samą prędkością leci helikopter, co sprawiało, że pozornie wisiał nad oknem przedziału. Ze śmigłowca zwisała lina. Po tej linie opuściła się jakaś ubrana na czarno postać i wrzuciła do przedziału granat.
Huknęło.
Witold otworzył oczy. Zobaczył naprzeciw szatynkę w granatowym płaszczyku drzemiącą z głową opartą o `ścianę wagonu.
- Chyba oglądam za dużo thrillerów na Netflixie. – pomyślał. – Muszę się przerzucić na komedie romantyczne.