Początek i koniec
W łazience w
mieszkaniu na drugim piętrze spod prysznica wyszła kobieta. Ponieważ zbliżała się pora powrotu męża
postanowiła najpierw nastawić obiad, a później się ubrać i umalować. Owinęła
ciało ręcznikiem zawiązując supeł nad biustem i niosąc w jednej ręce suszarkę
do włosów przeszła do kuchni.
Po kilku minutach stała przy kuchence gazowej
jedną ręką mieszając łyżką w garnku z zupą, a drugą trzymając suszarkę
rozwiewającą jej włosy ciepłym
powiewem. W pewnym momencie odwróciła
głowę i spojrzała w okno. Zamarła z przerażenia. Na drzewie rosnącym za oknem
na konarze znajdującym się na wysokości drugiego piętra stał mężczyzna i
patrzył w okno. Kobieta gwałtownie odskoczyła w tył. Ręcznik, którym była
owinięta poluzował się i o mało nie spadł. Złapała za niego obiema rękami
wypuszczając z dłoni suszarkę, która wpadła do garnka z zupą. Nastąpiło zwarcie
i w całym domu zgasło światło.
W mieszkaniu
na trzecim piętrze przeziębiony chłopak leżał na kanapie okryty kocem i grał na
komputerze. Nagle stracił łączność z internetem.
-Tata! –
zawołał płaczliwym głosem. – Internet nie działa! Przerwało mi grę, a już byłem
prawie w trzecim etapie.
Ojciec
zaglądnął do pokoju.
- Nie ma
prądu. – stwierdził. – Dlatego router nie działa.
- Napraw to!
Ja chcę grać!.
Tata sprawdził
korki.
- To nie to.
– powiedział. – Nie ma światła w całym domu. Jakaś poważniejsza awaria.
- To zrób coś
żeby było światło. Ja chcę grać!
Ojciec
zadzwonił do pogotowia energetycznego. Poinformowano go, że to nie awaria
zewnętrznego zasilania tylko jakiś problem w budynku. Połączył się z
administracją. Obiecali wysłać elektryka, ale miało to nastąpić dopiero za dwie
godziny.
- Ja chcę
grać! – marudził przeziębiony chłopak.
Z jadalni
wyszła matka.
- Musimy coś
zrobić bo nas zamęczy na śmierć. – powiedziała do męża. – Nie można nawet włączyć mu telewizora ani filmu na dvd.
Trzeba jakoś odwrócić jego uwagę. Już wiem!.
- Pamiętasz
jak wczoraj wracaliśmy ze spaceru? – zwróciła się do synka.- Był tam taki pan, który
sprzedawał baloniki. Chciałeś żebym ci je kupiła ale nie miałam ze sobą
pieniędzy. Jeśli będzie grzeczny i przez chwilę porysujesz obrazki to tata
przyniesie ci kilka baloników.
Mały kiwnął
głową, wyciągnął kredki i zaczął gryzmolić w kratkowanym zeszycie.
- Leć po te
balony. – powiedziała matka do ojca. – Tylko się pospiesz. On przez chwilę wytrzyma,
ale jeśli długo cię nie będzie to zacznie marudzić na nowo. Ten gość z
balonikami był wczoraj naprzeciw wejścia do parku. Zdaje się, że codziennie tam
stoi. Mam nadzieję.
Mężczyzna
ubrał buty i szybkim krokiem udał się w kierunku pobliskiego parku. Z ulgą
zauważył człowieka z pękiem baloników. Zakupił je wszystkie, dwanaście w
różnych kolorach, i skierował się ku domowi ciągnąc nad sobą tę kolorową
eskadrę. Minął kilka ulic ale gdy był już blisko domu potknął się i aby ratować
się przed upadkiem zamachał rękami chcąc odzyskać równowagę. Puścił przy tym
związane w pęk sznurki od balonów. Baloniki natychmiast zaczęły majestatycznie wznosić
się ku niebu. Wydarzenie miało miejsce pod rozłożystym drzewem, więc zamiast
odlecieć w chmury, kolorowy pęczek utknął wysoko pomiędzy gałęziami. Mężczyzna
z rozpaczą spojrzał za nimi. Nie mógł wrócić do parku aby kupić nowe baloniki,
bo wykupił od sprzedawcy cały zapas. Nie mógł wrócić do domu bo naraziłby się
na wyrzuty nie tylko ze strony synka ale i żony. Nie było wyjścia. Musiał się
wspiąć po baloniki. Przyjrzał się drzewu. Solidne konary, których można było
się uchwycić zaczynały się dopiero jakieś cztery metry nad ziemią. Za wysoko
aby doskoczyć. Na szczęście pod drzewem parkowała furgonetka. Mężczyzna
postawił nogę na zderzaku, sięgnął do umieszczonej na dachu listwy tworzącej rodzaj
niskiej balustrady i zdołał wciągnąć się na dach wozu. Stamtąd dosięgnął dolnej
gałęzi drzewa i rozpoczął wspinaczkę ku uwięzionym w koronie balonom.
W domu
stojącym naprzeciw zaparkowanej pod drzewem furgonetki, w sypialni mieszkania
na drugim piętrze, kobieta powiedziała do leżącego obok niej mężczyzny.
- Było miło,
ale musisz się już ubierać i odjechać. Mąż niedługo wraca. Gdyby zobaczył tę
twoją furgonetkę pod naszym domem to by się wszystkiego domyślił.
Mężczyzna
posłusznie wygramolił się z łóżka, nałożył ubranie, pocałował kobietę na
pożegnanie i zszedł do samochodu. Zapalił silnik i ruszył z miejsca. Odwrócił
głowę i spojrzał jeszcze w okna mieszkania, w którym przeżywał miłe chwile. Nie
spojrzał w górę i dlatego nie zauważył, że na wysoko umieszczonym konarze drzewa
stoi facet z rozpaczą spoglądający za odjeżdżającą furgonetką.
Kobieta z
sypialni udała się pod prysznic, a następnie do kuchni aby ugotować obiad przed
powrotem męża.
Mężczyzna w
koronie drzewa gorączkowo zastanawiał się jak zejść na ziemię, zabierając ze
sobą baloniki. Dolne gałęzie było zbyt wysoko aby zeskoczyć nie ryzykując
połamania kości. Doszedł do wniosku, że musi poprosić kogoś o pomoc, najlepiej
o sprowadzenie jakiejś drabiny. Zaczął się rozglądać wokoło. Jego wzrok padł na
położone naprzeciw drzewa kuchenne okno. Zobaczył owiniętą w ręcznik kobietę z
mokrymi włosami i suszarką w ręku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz