Dla odmiany tym razem inna forma literacka - limeryki:
Pewnemu kierowcy z Salonik
kazali nadmuchać w balonik.
On tłumaczył spokojnie, bez krzyków,
że napił się tylko toniku.
Niestety, to z ginem był tonik.
Pewien Francuz do swej żony z Bordeaux
zwracał się „ty stara mordo”.
Kiedy użył tej frazy
ponad sto razy
ona stłukła mu mordę na bordo.
Pewien Węgier po Budapeszcie
spacerował w jednym meszcie.
Gdy z powodu braku meszta
jakiś przechodzień go zbeształ
ubrał drugiego meszta wreszcie.
Pewna nudystka w Chałupach
bardzo chciała by lśniła jej pupa.
Zakupiła butelkę
z mocno lśniącym olejkiem
i dążyła do celu po trupach.
Pewien Japończyk z Kioto
zamieniał jeny na złoto,
a złote stujenówki
ładował na ciężarówki.
Sto jenów nie chodzi piechotą.
Pewien Rosjanin z Kazania
przepijał wszystkie ubrania.
Jednakże wobec żony
trzymał się wersji obrony,
że je oddaje do prania.
Gdy pan hrabia powrócił z Nairobi
pytano go co też tam robił.
Wyszło na to, że swe hobby uprawiał
ponieważ jaśnie pan hrabia
„Nairobi” wymawiał jak „my hobby”.
Pewien facet z miasta Mielec
usiadł przypadkiem na widelec.
Rozeszły się pogłoski,
że wyciągnął z tego wnioski.
Tych wniosków było niewiele.
Pewnego pechowca z Dublina
rzuciła nagle dziewczyna.
Z powodu szyderstw kolesi
postanowił się powiesić.
Na szczęście pękła mu lina.
Pewna gosposia z Trójmiasta
dodała trucizny do ciasta.
Drugą jej porcję wypiła
kiedy z rozpaczą stwierdziła,
że ciasto nie wyrasta.
Pewnego faceta z Kalkuty
nie było stać na buty.
On wcale nie płakał,
że chodzi na bosaka.
Po prostu chodził na skróty.
Pewnego dzwonnika z Krakowa
bolała bez przerwy głowa.
Gdy przestawała to on
z radości uderzał w dzwon,
więc zaczynała od nowa.
Pewna księgowa z Madrytu
Zrobiła bilans do kitu.
Był niedobór w aktywach,
cashflow słabo przepływał
i to wszystko nie przeszło audytu.
Pewna dziewczyna z Kraśnika
Chodziła bez stanika.
Na pytanie dlaczego
tłumaczyła kolegom,
że po prostu stanika unika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz