piątek, 19 września 2025

GREEN

 

GREEN

              Przed przeczytaniem tego posta Henryk nie zwracał specjalnej uwagi na stroje mijanych osób, a zwłaszcza na kolory drobnych detali ich garderoby. Gdyby ktoś zatrzymał go na ulicy i spytał jak byli ubrani ludzie, którzy właśnie przeszli obok niego, to wzruszyłby ramionami i w dziewięćdziesięciu procentach przypadków odpowiedziałby, że normalnie. Gdyby minął właśnie jakiegoś szczególnie elegancko ubranego mężczyznę, to zapewne powiedziałby, że szedł jakiś odstawiony odświętnie facet, ale nie byłby w stanie określić czy był w garniturze granatowym czy ciemnoszarym. Gdyby spotkał kogoś w mundurze to z pewnością zwróciłby na to uwagę ale nie byłby w stanie powiedzieć czy to był mundur wojskowy, policyjny czy może strażacki. Gdyby wyminął go jakiś biegacz, to zwróciłby uwagę, że gość ubrany był na sportowo, ale nie umiałby określić w jakim kolorze miał szorty i buty. 

              Ten post pochodził z nieznanego źródła. Udostępnił go ktoś z dalszych znajomych, jakich ma  się sporo na grupach w mediach społecznościowych. Treść w pierwszej chwili wydała się Henrykowi absurdalna. Mowa była o tym, że powstała organizacja GREEN, co stanowiło skrót od Global Radical Extreme Ecological Network czyli globalnej, radykalnej, ekstremistycznej, ekologicznej sieci. Ta organizacja rzekomo uznała, że dość już nieskutecznych działań w sprawie zapobiegania katastrofie klimatycznej i postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. GREEN uznał, że żadne tam zastępowanie elektrowni węglowych źródłami odnawialnymi nie rozwiąże sprawy i należy zacząć działać skutecznie czyli eliminować nadmierną konsumpcję energii. A za konsumpcję energii odpowiadają ludzie, którzy zamiast posługiwać się siłą własnych mięśni wszędzie gdzie potrzeba i nie potrzeba wspomagają się elektrycznością. Dawniej na rowerach się pedałowało, a teraz się je ładuje z gniazdka. Dawniej w zabawkach co najwyżej nakręcało się jakąś sprężynkę, a teraz wszystko jest na baterie. I tak dalej. Jak w tej sytuacji uratować planetę? Według GREEN jedyna rada to po prostu zabić każdego, kto do GREEN nie należy i nie powstrzymuje się od nadużywania energii. W ten sposób wyeliminuje się osoby pozbawione świadomości ekologicznej, rozpasane wykorzystywanie elektryczności ustanie i wzrost temperatury atmosfery zostanie powstrzymany.  Problem był tylko w tym, jak w prosty sposób ustalić kto do GREEN należy, a kto nie. Organizacja rozwiązała go w prosty sposób. Członkowie GREEN zaczęli nosić intensywnie zielone szczegóły garderoby. Każdego, kto nie miał na sobie żadnego zielonego elementu ubioru należało po prostu zabić. Aby uniknąć pomyłek, przed zabiciem przypadkowego przechodnia członkowie GREEN byli zobowiązania dokładnie mu się przyjrzeć aby  stwierdzić czy na pewno nie ma na sobie nic zielonego.

              Henryk po przeczytaniu posta wzruszył ramionami. To musiał napisać jakiś nawiedzony zwolennik teorii spiskowych. Było to zbyt nieprawdopodobne aby zasługiwało na poważne traktowanie. Jednak pomimo tego zaczął podświadomie uważniej spoglądać na mijanych przechodniów. Pomijając szczególne wydarzenia w rodzaju irlandzkiej parady z okazji dnia świętego Patryka, mężczyźni raczej nie noszą intensywnie zielonych akcesoriów. Tymczasem od kiedy zaczął na to zwracać uwagę okazało się, że nie zawsze tak jest. Henryk dostrzegał dosyć często mężczyzn albo ubranych w żywo zielone spodnie czy kurtki, albo wyposażonych w zielone dodatki jak apaszki czy szaliki.

              Niedługo później znalazł kolejne posty. Pierwszy donosił o tym, że na stacji metra pod nadjeżdżający skład ktoś wepchnął przypadkowego pasażera. Świadkowie twierdzili, że napastnik był szczupłym mężczyzną średniego wzrostu noszącym wełnianą, zieloną czapkę nasuniętą nisko na czoło. Przed atakiem na pasażera dość długo i intensywnie przyglądał się swojej ofierze. Druga wiadomość mówiła o tym, że w Moskwie pewien biznesmen wypadł z okna swojego apartamentu położonego na najwyższym piętrze wieżowca. Krótko przed tym jechał na górę windą w towarzystwie kilku osób. Niektórzy z nich zgłosili się na świadków i opowiadali, że oprócz nich oraz ofiary windą jechało dwu mężczyzn. Jeden z nich ubrany był w elegancki garnitur, do którego założył niezbyt pasujący, intensywnie zielony krawat. Drugi też miał na sobie garnitur, a uwagę zwracał nietypowy, zielony pasek do spodni. Zdaniem świadków obaj dosyć nachalnie wpatrywali się w biznesmena, który wkrótce miał zginąć.

              Henryk próbował racjonalizować te doniesienia. Po pierwsze, nie ma pewności czy to w ogóle prawda. Każdy może napisać w internecie co mu się tylko podoba. Po drugie, nawet gdyby to była prawda, to wcale nie musi oznaczać, że to robota GREEN. Niestety, ostatnio coraz więcej jest różnych pijanych albo naćpanych świrów, którzy w jakimś amoku napadają na przypadkowych nieznajomych. A w Moskwie co chwila są jakieś gangstersko biznesowe lub polityczne porachunki, w wyniku których wyrzucają ludzi z wysokich pięter.

              Jednak, mimo że  starał się zachować sceptycyzm, to zaczął jeszcze intensywniej obserwować mijanych ludzi. Zaczął się nawet  zastanawiać czy na wszelki wypadek nie ubrać czegoś zielonego. Wtedy ci ekstremiści z GREEN zostawiliby go  w spokoju, uznając za swojego. Ostatecznie uznał, że to nie jest dobry pomysł. W końcu są jakieś siły porządkowe, policja czy różne służby specjalne, które powinny namierzyć taką morderczą organizację i ją zlikwidować. A w takim przypadku mając na sobie coś zielonego mógłby zostać podejrzanym o udział.

              Pewnego dnia Henryk jechał tramwajem obserwując dyskretnie współpasażerów jak ostatnio miał to w zwyczaju. Z niepokojem zauważył, że stojący blisko niego mężczyzna intensywnie mu się przygląda. Tramwaj nagle przyhamował. Wpatrujący się w Henryka facet, aby nie upaść, szybko sięgnął do umocowanego w górze uchwytu. Odsunął mu się przy tym rękaw odsłaniając intensywnie zielony pasek od zegarka. Henryk nie czekał ani chwili dłużej. Na najbliższym przystanku wyskoczył z tramwaju i pobiegł prosto na najbliższy komisariat policji. Na pytanie dyżurującego przy wejściu funkcjonariusza odpowiedział, że chce złożyć zawiadomienie o próbie zamachu na swoje życie. Policjant przewrócił oczami, jakby mówiąc: „no tak, kolejny nawiedzony”,  ale wystawił mu przepustkę i skierował do oficera dyżurnego. Henryk niezbyt składnie zaczął opowiadać o spisku zorganizowanym przez GREEN, która to organizacja zabija niewinnych ludzi tylko za to, że nie noszą żadnych zielonych części garderoby i dodał, że właśnie przed chwilą przedstawiciel tej zbrodniczej sieci zamierzał go zamordować. Oficer nie wyglądał na przekonanego. Pomimo tego przystąpił do spisywania zeznań Henryka, starając się je ubrać w słowa z policyjnego słownika. Mozolił się z tym dosyć długo. Henryk siedział po przeciwnej stronie biurka. W pewnej chwili spojrzał w dół. Zobaczył nogi policjanta w starannie wyczyszczonych, czarnych butach. Nogawki spodni od munduru nieco się uniosły, odsłaniając intensywnie zielone skarpetki.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz