Od końca maja publikowałem co tydzień nowe opowiadanie. Ponieważ jest gorąco i są wakacje postanowiłem nieco zwolnić tempo. Następny post z opowiadaniem pojawi się pod koniec lipca.
Czy ktoś to w ogóle czyta? Ze statystyk wynika, że jest sporo wejść na bloga. Może by ktoś napisał jakiś komentarz? Za hejt z góry dziękuję, ale chętnie poznałbym opinie o tym co piszę i tu zamieszczam.
Zapomniana autostrada
Robert
kopnął przełącznik aby zredukować bieg.
Warkot motoru obniżył się o ton. Właśnie z powodu tego dźwięku nigdy nie
zamieniłby swojego starego choppera na żadnego ścigacza. Co z tego, że
nowoczesne motory imponowały osiągami, co z tego że były niezawodne i
naszpikowane kosmicznymi technologiami, skoro przy obrotach przekraczających
dziesięć tysięcy na minutę wydawały z siebie nieprzyjemnie świdrujący w uszach
pisk? Poza tym bez wątpienia brakowało im duszy, jaką posiadała jego stara
maszyna.
Dla
Roberta jazda na motocyklu była przeżyciem metafizycznym, odrywającym go od rzeczywistości i
przenoszącym w krainę wolności. Aby się
w niej znaleźć nie wystarcza osiągać
setkę w trzy sekundy ani stawać na tylnym kole. Z żadnym nowoczesnym
motorem nie potrafiłby poczuć takiej więzi jak ze swoim starym chopperem, który
czasem gubił olej, często zgrzytał przy
zmianie biegu, ale za to, gdy majestatycznie toczył się wydając z siebie niski
charkot, pozwalał czuć się królem szos i królem życia. Jazda na takim motocyklu
była celem samym w sobie. Nie potrzeba było wyznaczać żadnego miejsca, do
którego należało dojechać, wystarczało samo pokonywanie kilometrów.
Robertowi
brakowało jedynie kogoś, z kim mógłby dzielić te doznania. Co prawda nie
brakowało dziewczyn, które dawały się namówić na przejażdżkę, ale żadna nie nadawała się na towarzyszkę
metafizycznej podroży w krainę wolności. Niektóre po prostu bały się jazdy na motocyklu i bez sensu piszczały, rujnując
całą magię. Inne nie mogły zrozumieć, że jazda może być celem samym w sobie i
traktowały ją jak chłopięcy kaprys, oczekując, że mężczyzna wcześniej czy
później go porzuci i zajmie się zarabianiem pieniędzy oraz domem. Mimo tego,
Robert wciąż liczył, że kiedyś znajdzie odpowiednią pasażerkę.
Dziewczyna
stojąca na poboczu z daleka zwróciła jego uwagę. Nie chodziło tylko o zgrabną
sylwetkę, choć ta sama w sobie stanowiła powód, aby przeciętny kierowca
spowodował wypadek. Miała na sobie szorty, które powstały przez obcięcie
nogawek z dżinsów i sandałki z cienkich, skórzanych pasków, tak że jej smukłe,
zgrabne nogi widoczne były z daleka.
Jednak Robert zauważył przede wszystkim jej fryzurę. Dziewczyna miała jasne,
długie włosy opadające prosto na ramiona jak u hipiski. Robert był zbyt młody,
aby pamiętać przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ale legenda
tamtego okresu silnie do niego przemawiała. Żałował, że nie było mu dane żyć w
epoce gdy w imię wolności rezygnowano z materializmu, gdy nagość i seks były
wyrazem wolności i miłości, a nie służyły komercji. Włosy dziewczyny obudziły w
nim podświadomą tęsknotę. Zatrzymał motor, mimo że ona stała po prostu obok
drogi nie unosząc nawet ręki w geście autostopowiczki.
-
Jedziesz w tamtą stronę? – wskazał przed siebie.
Skinęła głową bez słowa.
-
Wskakuj!
Dziewczyna, nadal nic nie mówiąc, zajęła miejsce na
tylnym siodełku. Nie miała ze sobą żadnego bagażu, nawet torebki. Robert puścił
sprzęgło i motor z warkotem ruszył naprzód. Dziewczyna zachowywała się jak
doświadczona motocyklistka. Nie trzymała się kurczowo kierowcy, nie prosiła aby
zwolnił, przeciwnie, cieszyła się pędem maszyny umiejętnie balansując ciałem na
zakrętach. Fascynowała Roberta coraz bardziej. Odczuwał potrzebę porozmawiania
z nią, dowiedzenia się o niej czegoś więcej. Ponieważ zadawanie pytań pośród
ryku motocykla nie miało sensu, postanowił zjechać do przydrożnego baru. Znał
ten lokal, uczęszczany przez podobnych do niego fanatyków jazdy i lubił jego
atmosferę. Zaparkował motor.
-
Napijemy się czegoś? – zapytał.
Znów skinięcie głową bez zbędnych słów. Tego było za
wiele nawet dla Roberta, który w zasadzie nie lubił zbyt gadatliwych pasażerek.
-
Czy ty w ogóle umiesz mówić? – zapytał.
-
Pewnie. Ale motocykliści na ogół nie słuchają tego co mówię. Motor zagłusza.
Weszli do środka. Dziewczyna zamówiła kawę, a
Robert piwo. Inna na jej miejscu pewnie
by spytała, czy to nie przeszkodzi w prowadzeniu, ale ona wiedziała czego
potrzebuje motocyklista.
-
Jedziesz w jakimś celu, czy tak sobie? – zapytał po pierwszym łyku.
-
Jazda jest celem sama dla siebie – odpowiedziała.
Roberta zamilkł zaskoczony.
Sam wiele razy wstawiał taki tekst różnym pasażerkom, ale pierwszy raz usłyszał
go od kobiety. Byłby mniej zdziwiony gdyby wypowiedziała go ubrana w
skórzany kombinezon dziewczyna motocyklisty,
ale nie spodziewał się, że autostopowiczka w szortach i białej, płóciennej bluzeczce będzie rozumieć o co w tym
wszystkim chodzi. Jednak dopiero jej następne pytanie naprawdę wprawiło go w
osłupienie.
-
Szukasz zapomnianej autostrady?
Zupełnie nie rozumiał skąd ona mogła znać tę
historię. Wiele lat temu jeździł z grupą motocyklistów, w której podczas
wypraw, przy piwie i ognisku opowiadano sobie legendę o zapomnianej autostradzie. Podobno w trakcie budowy zmieniono jej przebieg.
Okazało się, że warunki geologiczne nie
pozwalają na budowę mostu przez rzekę w tym miejscu gdzie planowano, czy też zabrakło funduszy, a może ekolodzy
wymusili zmianę trasy, w każdym razie w szczerym polu pozostał gotowy odcinek
autostrady prowadzący znikąd do nikąd. Takie przypadki zaniechanych inwestycji,
choć na mniejszą skalę, naprawdę zdarzały
się w realnym życiu, ale ta opowieść stanowiła symbol tęsknoty
miłośników motorów za pustą, szeroką drogą bez ograniczeń prędkości, radarów i
ciężarówek blokujących trasę. Stanowiła też pretekst do jazdy bez celu w
poszukiwaniu zapomnianej autostrady. Robert nie podejrzewał, że ta legenda
wyszła poza krąg jego ówczesnych przyjaciół i zaczęła żyć własnym życiem.
-
Słyszałaś o zapomnianej autostradzie? -
zapytał zdziwiony.
- Nie tylko
słyszałam, ale mogę ci do niej wskazać drogę. – powiedziała dziewczyna –
Chcesz?
-
Jasne – odpowiedział Robert.
Bez dalszych dyskusji wrócili do motocykla. Zajęli
miejsca na siodełkach i chopper z
warkotem wrócił na szosę. Robert nie pytał dokąd ma jechać, bo czuł, że
dziewczyna bez słów pokaże mu drogę. Stale nie mógł uwierzyć w to, że
dziewczyna, której szukał całe życie, tak po prostu czekała na niego na
poboczu. Wiedział dokąd ona każe mu jechać. Nie musiał pytać, aby wybierać
właściwą drogę na skrzyżowaniach. Czuł ją za sobą i czuł, że ona tak jak i on
pragnie cieszyć się pędem. Motor gnał coraz szybciej. Jego warkot zmienił się w
głośny ryk. Robert wyprzedzał wszystkie pojazdy na drodze, z lewej, z prawej po
poboczu, nieraz prześlizgując się na trzeciego pomiędzy samochodami
nadjeżdżającymi z przeciwka. Czuł, że dziewczyna mówi mu bez słów : „Prędzej,
prędzej!”.
Ciężarówka nagle skręciła na środek zajeżdżając mu
drogę. Odbił w lewo aby ją ominąć. Z przeciwka nadjeżdżało inne auto.
Musiał skręcić w prawo i dodać gazu aby
zmieścić się pomiędzy nim a ciężarówką. Udałoby się gdyby nie rozsypane na asfalcie drobne kamyki. Tylne koło straciło przyczepność i
motocykl pognał wprost na samochód z przeciwka. Robert poczuł, że wraz z
motorem wylatuje w górę. Czas jakby się zatrzymał. Motor wyleciał ponad
pobocze, ponad porastające je krzewy i znalazł się po drugiej stronie. Robert ze zdumieniem spostrzegł, że za rowem
i zaroślami, skryty za nimi, rozpoczyna się
odcinek opuszczonej autostrady. Była pusta, wiodła pod górę łagodnym
łukiem.
-
Widzisz? Doprowadziłam cię do niej. - Robert usłyszał zza siebie głos dziewczyny. - Ciesz się nią. Ja muszę wskazać drogę innym.
Robert obrócił się. Dziewczyny na siodełku za nim już nie było. Na drodze, którą
dojechał do zapomnianej autostrady narastał korek. Błyskały niebieskie i
czerwone światła, w górę unosił się słup dymu.
Spojrzał
przed siebie. Nad miejscem, gdzie autostrada osiągała szczyt wzgórza
zachodziło słońce. Robert kopnął przełącznik i motor z niskim warkotem ruszył pustą autostradą ku
światłu na końcu drogi.
tak, ktoś to w ogóle czyta :) bardzo się podoba :)
OdpowiedzUsuń