ZWYCIĘSTWO MIŁOŚCI
-
Jak tu pięknie! – powiedziała Mia – Bywam u ciebie dość często, ale za każdym
ten widok na nowo mnie zachwyca.
Wraz
za swoją dawną koleżanką szkolną Ivą piły kawę na tarasie jej willi stojącej na
opadającym ku morzu stoku wzgórza. U stóp tarasu widniała lazurowa, gładka
tafla basenu ulokowanego na skraju posiadłości. Spokojna woda basenu na
krawędzi skarpy tworzyła stopień,
poniżej którego widać było już tylko
odległe fale morza. Po nich, gdzieniegdzie, majestatycznie przesuwały
się białe jachty.
-
To prawda. – przyznała Iva. – Na widok nie mogę narzekać. I w zasadzie tylko na
niego. Znasz powiedzenie o ptaku w
złotej klatce? Tak właśnie się tu czuję.
-
Ile to już lat po ślubie?
-
Czternaście. I czasem myślę, że o dziesięć za długo.
-
Wtedy, w szkole – powiedziała Mia – wszyscy uważali ciebie i Zorana za idealną
parę. Byliśmy zdziwieni, że wyszłaś za Viktora.
- Wiesz, jak to jest. Zoran był moim
rówieśnikiem, z którym świetnie się bawiłam, ale od strony materialnej niewiele
miał mi wtedy do zaoferowania. Tymczasem zjawił się Victor, o kilka lat
starszy, już w życiu ustawiony. Imponowały mi jego pieniądze, dom, samochód. A co najważniejsze potrafił
wtedy okazać, że mu na mnie zależy. Niestety, po paru latach mu przeszło. Obecnie niemal nie rozmawiamy, przez większość
czasu podróżuje w interesach.
-
Zoranowi nigdy nie przestało na tobie zależeć. – powiedziała Mia.
-
Tak? – Iva starała się aby w jej głosie nie było słychać zainteresowania. –
Widujesz się z nim?
-
To małe miasteczko. Wcześniej czy później człowiek spotka się z każdym.
-
I jak mu się powodzi?
-
O ile wiem, całkiem nieźle. – powiedziała Mia. – Rozwinął firmę czarterująca
jachty. Z początku miał jedną łódź i sam
pływał z turystami. Teraz ma całą flotyllę i zatrudnia skipperów. Stać go nawet
na jacht do własnego użytku, którego nikomu nie czarteruje. A wiesz jak go
nazwał?
-
Skąd mam wiedzieć?
-
„Iva”.
-
Och! – Iva mimo woli zakryła dłonią
usta. – Czy… czy on kogoś ma?
-
Jest atrakcyjnym facetem. Dziewczyny wciąż
próbują go poderwać ale z nikim nie
związał się na stałe. Myślę, że on wciąż
na ciebie czeka.
Rozmowa
jakoś przestała się kleić. Iva z filiżanką kawy w dłoni zamyślona patrzyła na
jachty przesuwające się po błękitnym morzu.
***
-
Cześć, Zoran. – powiedziała Mia wchodząc do położonego w pobliżu portu baru.
Udała
zaskoczenie na jego widok, chociaż przyszła tu celowo aby go spotkać, gdyż
wiedziała, że on często spędza
popołudnia w tym lokalu.
Zoran
podniósł wzrok znad kieliszka czerwonego wina i uśmiechnął się na jej widok w
lekko melancholijny sposób. Mia pomyślała,
że niewiele dziewczyn byłoby w stanie oprzeć się takiemu uśmiechowi.
-
Cześć! – odpowiedział. – Miło widzieć szkolną koleżankę. Nic się nie zmieniasz.
-
Niewielu nas tu zostało ze starej paczki. Ludzie wyjeżdżają do stolicy albo za granicę… Dobrze, że przynajmniej ty zostałeś.
-
Widujesz jeszcze kogoś?
-
Niedawno rozmawiałam z Ivą. – powiedziała Mia.
-
Taaak? – Zoran przeciągnął samogłoskę aby wyglądało na to, że ta sprawa mało go
obchodzi. – I co u niej?
-
Skarżyła mi się, że ostatnio nie najlepiej układa jej się z mężem. Coś się
wypaliło.
Zoran
starał się wyglądać obojętnie ale na
dźwięk tych słów nie potrafił ukryć błysku w oczach.
-
Pozdrów ją, gdybyś znowu ją widziała.
-
Tak się składa, że jestem z nią umówiona na kawę jutro wieczorem w „Jadrance”.
Możesz zaglądnąć i sam ją pozdrowić. Nic jej nie powiem. Niech to wygląda na
przypadkowe spotkanie.
***
„Jadranka”
położona była przy portowej promenadzie. Mia i Iva siedziały przy stoliku ustawionym
na zewnątrz. Po drugiej stronie ulicy cumowały jachty. W wodzie odbijało się
światło księżyca. Jezdnią, która była zamknięta dla samochodów, przesuwały się
tabuny turystów szukających miejsca,
gdzie można będzie wypić kolejnego drinka. Nagle z tłumu wyłonił się Zoran i
jak wryty stanął przed stolikiem dawnych koleżanek. Mia stwierdziła, że dobrze
odegrał zaskoczenie na widok Ivy. Mogło zresztą być inaczej. Być może naprawdę zareagował emocjonalnie na spotkanie, mimo że się go spodziewał. Iva była autentycznie zaskoczona. Jej opalona
twarz jeszcze bardziej pociemniała. Gdyby miała jasną karnację, to widać byłoby
wyraźnie, że się zarumieniła. Jej wzrok napotkał spojrzenie Zorana.
-
Wybrałem się na miasto licząc na to, że spotkam kogoś znajomego. – powiedział. –
Ale na tak miłe spotkanie nie liczyłem.
Mia
miała wrażenie, że przygotował sobie tę kwestię na przywitanie, ale sposób, w
jaki ją wypowiedział wskazywał, że jest bardzo spięty.
-
Siadaj – Mia wskazała mu krzesło aby
przerwać milczenie, które na chwilę zapadło.
-
Mogę? – zapytał. – Nie czekacie na kogoś?
-
Nie. – odpowiedziała Mia. – Umówiłyśmy się we dwie na plotki. Właściwie, to już
skończyłyśmy. Ja muszę lecieć. Dobrze się składa, że się zjawiłeś. Dotrzymasz Ivie
towarzystwa.
Mia
dostrzegła pełne paniki spojrzenie Ivy ale je zignorowała.
-
Miłego wieczoru. Na mnie pora.
***
-
No i jak było? – spytała nazajutrz podekscytowana
Mia.
Obie
przyjaciółki ponownie siedziały na tarasie willi Ivy.
-
Ładnie mnie urządziłaś. Wszystkiego się spodziewałam ale nie Zorana. A ty się zabrałaś
i zostawiłaś mnie z nim sam na sam. Przez dobrą chwilę nie mogłam z siebie
wydobyć słowa. Ale później dobrze nam się rozmawiało. – Iva na chwilę zamyśliła
się. – Czułam się, jakbym cofnęła się o te piętnaście lat. W sumie, przypadek sprawił, że spędziłam miły
wieczór.
-
A on? – zapytała Mia. – Jak się zachowywał?
-
Starał się być miły i dowcipny. Ja nie potrafię tego ocenić obiektywnie, bo
byłam trochę wytrącona z równowagi, ale wydaje mi się, że na nim to spotkanie też
zrobiło wrażenie. Zachowywał się nie
całkiem naturalnie. W pewnej chwili potrącił i rozlał szklankę, bez przerwy nerwowo
bawił się serwetką.
-
To nie fair wobec Zorana, ale muszę coś ci powiedzieć. – odezwała się Mia. –
Spotkałam się z nim przypadkiem przedwczoraj w jednym barze. Zgadało się o
starych czasach i o tobie. On wypił kilka kieliszków wina i coś mi wyznał.
Opowiedział mi o swoim największym marzeniu. Mówił, że kupił ten ostatni jacht
z myślą o tobie. Marzy, że któregoś dnia przyjdziesz do niego na pokład. Nie
weźmiesz ze sobą niczego ze swojego dotychczasowego życia. Przyjdziesz do niego
w jednej sukience i tak wypłyniecie w morze. Popłyniecie do Wenecji i tam pójdziecie
na zakupy. On nawet na wszelki wypadek trzyma w tym celu na jachcie kartę
kredytową. Rozpoczniecie wszystko od nowa. Nie powinnam tego mówić. Zoran
prosił aby to zostało między nami.
Mia
spojrzała na Ivę i spostrzegła, że po policzkach przyjaciółki płyną łzy.
-
Dlaczego mi o tym opowiadasz? – Iva zakryła oczy dłońmi. – Co ja mam teraz
zrobić?
-
Dziewczyno! Ty się zastanawiasz? Facet szaleje za tobą. A ty mi nie opowiadaj,
że on cię nie obchodzi. Za dobrze cię znam. Stara miłość nie rdzewieje.
-
No i co z tego? Przecież nie pobiegnę jutro
na ten jego jacht.
-
A właściwie dlaczego nie? No, może rzeczywiście nie tak zaraz. Ale dowiedziałam
się jeszcze czegoś. On w piątek wieczór będzie na imprezie w klubie jachtowym. Gra
tam fajna kapela. Mogłybyśmy tam zaglądnąć i niby przypadkiem na niego wpaść. Zatańczyłabyś
z nim, pogadała i być może podjęłabyś decyzję czego w życiu chcesz.
-
Pomożesz mi wybrać kieckę?
***
Kilka tygodni
później Mia siedziała na tym samym tarasie w towarzystwie Victora. Gładziła go
po skroni i bawiła się kosmykiem włosów nad jego uchem.
-
Pokochałam cię od pierwszego wejrzenia. Ale przecież nie mogłam nawet marzyć o mężu
najlepszej przyjaciółki. Musiałam przez tyle lat ukrywać swoje uczucia. Skoro jednak Iva zdecydowała
się odpłynąć z Zoranem jego jachtem, to nic już nie stoi pomiędzy nami. Zawsze
wierzyłam, że miłość zwycięży.
-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz