Pociąg widmo
Karol patrzył
na pusty ekran monitora i w duchu przeklinał umowę z czasopismem „Wieści z
zaświatów”, w której zobowiązał się, że co tydzień napisze i przekaże redakcji
opowiadanie o duchach. Kiedy ją podpisywał wydawało się to dobrym pomysłem.
Czytelnicy „Wieści z zaświatów” nie oczekiwali arcydzieł. Wystarczyło aby
opowiadania były w miarę przerażające. Na styl nikt specjalnej uwagi nie
zwracał. Karol nie spodziewał się z tego tytułu żadnych prestiżowych nagród
literackich, ale stały, chociaż niewielki dochód się liczył. Dodatkowo miał z
tego tytułu niezłą zabawę. Niestety, do czasu.
No bo w końcu ileż tych zjaw, potępieńców i upiorów można wymyślić? Przez kilka
miesięcy pisanie szło mu gładko, ale później, z każdym tygodniem, było coraz
gorzej. Nowe, oryginalne pomysły przychodziły z trudem. Aż wreszcie doszedł do
punktu, w którym znalazł się dzisiaj. Termin na wysłanie kolejnego opowiadania
upływał o północy, na biurku stygła filiżanka po szóstej kawie, a na ekranie
komputera, oprócz paska narzędzi edytora, nie było nic, nawet jednego zdania.
Co gorsza, nie miał pomysłu o czym te nieistniejące jeszcze zdania miałyby
opowiadać.
Wszystko już
było. Przez te miesiące od dnia podpisania umowy wykoncypował i opisał już tyle
duchów we wszystkich możliwych odmianach, że stworzenie czegoś nowego wydawało
się niemożliwe. W podobnym kryzysie był już kilka razy. Przerywał wtedy
pisanie, wychodził z domu, rozglądał się po świecie. Zazwyczaj to skutkowało.
Wystarczyło zaczerpnąć świeżego powietrza, przewietrzyć głowę, a jakiś pomysł się
pojawiał. Raz zdarzyło się spostrzec stado kruków, innym razem niesamowicie
ukształtowane drzewo, a kiedy indziej przypadkiem usłyszeć jakieś wypowiedziane
przez kogoś wieloznaczne zdanie. To dawało impuls, inspirację, na podstawie
której można było budować fabułę kolejnego opowiadania. Niestety, dzisiaj na
użycie takiej techniki było już za późno. Nie było czasu na spacery. Deadline
był blisko, czas najwyższy aby pisać. Tylko o czym?
Ratunek
przyszedł niespodziewanie, w ostatnim momencie. Karol rozglądał się nerwowo po
pokoju. Jego wzrok padł na stertę gazet rzuconą gdzieś w kącie. Na jednej ze
stron zauważył tytuł „Pociąg widmo”. To wystarczyło. W jednej chwili w jego
głowie powstała kolejna niesamowita historia. Przed laty, jeszcze w dobie
parowozów, doszło do katastrofy kolejowej. Zginęło wielu ludzi. Po kilku latach
na miejscu zdarzenia zaczął się pojawiać pociąg widmo. Dokładnie w porze
katastrofy, późnym wieczorem, o 22.49, w czasie pełni księżyca po torze z
upiornym świstem pary przelatywał parowóz ciągnący pusty, oświetlony skład. Karol był zadowolony. Historia szmirowata jak
zwykle, ale czytelnikom „Wieści z zaświatów” się spodoba. Ubranie tego w zdania
to była już bułka z masłem. Palce zaczęły taniec po klawiaturze i przed
dziesiątą wieczorem gotowe opowiadanie zostało wysłane w załączniku na
elektroniczny adres redakcji.
Kiedy napięcie
minęło Karol poczuł, że boli go głowa. Postanowił, mimo późnej pory wyjść na
spacer aby na powietrzu uspokoić myśli. Czuł, że bez tego nie zaśnie przed
świtem. Wieczór był upalny ale pochmurny. Powietrze na przemian zamierało w
martwej ciszy lub targane było gwałtownymi porywami ciepłego wiatru. Głowę miał wciąż zajętą świeżo ukończonym
opowiadaniem, więc nogi nieświadomie prowadziły go poza miasto. Minął ostatnie
zabudowania. Ulica zamieniła się w polną drogę prowadzącą przez łąkę, na której
gdzieniegdzie rosły karłowate kępy krzewów. Droga zwęziła się do ścieżki
biegnącej wzdłuż niskiego nasypu kolejowego. W tym momencie chmury rozstąpiły
się i okolicę oświetliło światło księżyca. Była pełnia. W jej blasku zalśniły
szyny ułożone na nasypie. Układały się w regularny łuk i niknęły w widniejącym
na horyzoncie lesie. Nagle wiatr ucichł całkowicie. Karol w nieruchomym
powietrzu wyczuwał jakieś nieuchwytne wibracje, powodujące dziwny niepokój. Natężenie dźwięku narastało. Początkowo hałas
był niemal niewyczuwalny, możliwy do uchwycenia raczej przez jakiś intuicyjny,
dodatkowy zmysł niż przez uszy. Stopniowo jednak jego źródło się ujawniło.
Wibracje dochodziły od torów kolejowych. Nadjeżdżał pociąg. Po chwili na odległej
krawędzi lasu pojawiła się poświata. Wkrótce potem spośród drzew wyłoniły się dwa
światła reflektorów. Lokomotywa szybko się zbliżała. Narastał hałas, który
jednak Karolowi wydawał się nietypowy, inny niż odgłos wydawany zazwyczaj przez
nadjeżdżający pociąg. Niedługo stało się
jasne w czym rzecz. Skład ciągnięty był przez parowóz. Na stukot kół o szyny
nakładał się pulsujący rytmicznie szum pary wydychanej przez maszynę tłokową. Karol
zastygł w bezruchu. Na widok człowieka stojącego w pobliżu toru lokomotywa
wydała ostrzegawczy, przeciągły świst. Parowóz przemknął obok dymiąc z komina i wydychając
kłęby pary. Za nim przesuwały się staromodne wagony. Pociąg był kompletnie
pusty. W jasno oświetlonych oknach nie było widać żadnych pasażerów. Po chwili
skład zniknął za zakrętem torów. Karol pokręcił głową. To nie mogło być prawdą.
Parowozy nie jeżdżą już po torach i nie ciągną pustych wagonów. Musiało mu się
przywidzieć. Wrażenie było jednak bardzo realistyczne. Wciąż jeszcze czuł
kwaśny zapach dymu z opalanego węglem kotła oraz woń rozgrzanej oliwy. Na
skórze twarzy pozostało wspomnienie
wilgotnego ciepła pary. Odruchowo spojrzał na zegarek i zamarł. Była 22.49. Wszystko
wskazywało na to, że pojawił się pociąg widmo, dokładnie taki jak przed
niespełna godziną go opisał. Przez chwilę stał jak sparaliżowany. Kiedy minął
pierwszy szok Karol pognał przez łąkę w kierunku domu. Głowę miał pełną
niespokojnych myśli. To musiało być przywidzenie. Umysł odreagował w ten sposób
napięcie i zmęczenie spowodowane wymyślaniem pomysłu na opowiadanie oraz
gorączkowym pisaniem gdy ten już się pojawił. Co jednak w przypadku gdyby było
inaczej? Przecież mógłby przysiąc, że pociąg minął go naprawdę. Co się stanie
jeśli wszystkie demony jakie ostatnio wymyślił dla czytelników „Wieści z
zaświatów” się zmaterializują? Pociąg widmo przynajmniej wydawał się w miarę
nieszkodliwy. Podymił, zaświstał i zniknął. Ale inne opowiadania nosiły w sobie śmiertelne
zagrożenia. Karol gorączkowo dokonał w głowie przeglądu historii, jakie
ostatnio opublikował. Na przykład o tym mieszkaniu na poddaszu oferowanym na
wynajem, w którym bez śladu ginęli kolejni lokatorzy za sprawą ducha dawnego
mieszkańca. Mało jest takich mieszkań do wynajęcie? I co będzie jeśli w którymś
z nich taka historia się zdarzy? Albo to opowiadanie o młodej dziewczynie,
która utonęła w rzece, a później pojawiała się na brzegu ubrana w seksowne,
czarne bikini i namawiała mężczyzn na kąpiel, z której już nigdy nie mieli
powrócić? Pełen najgorszych obaw powrócił do mieszkania. Zastanawiał się nad
sposobem, który pozwoliłby jakoś skasować, odwołać te makabryczne historie, które
siłą swojej wyobraźni powołał do życia. Wydawało się to niemożliwe. Opowiadania
ukazały się w druku. Nie dało się zniszczyć wszystkich egzemplarzy „Wieści z
zaświatów”, przeklętych „Wieści z zaświatów”. Poza tym teksty krążyły już w
sieci, a skasowanie ich ze wszystkich zakamarków internetu było niewykonalne. Przez
chwilę rozważał czy przynajmniej nie usunąć ich z twardego dysku swojego
komputera, ale w istniejącej sytuacji niewiele to zmieniało.
Nerwowym
krokiem chodził po pokoju. Nagle jego wzrok padł na gazetę z tytułem „Pociąg
widmo”, który podsunął mu pomysł na ostatnie opowiadanie. Sięgnął po czasopismo
i przeczytał zamieszczoną poniżej tytułu notatkę:
Ostatnia inicjatywa Kolei Regionalnych
okazała się kompletnym niewypałem. Uruchomienie kursów zabytkowego składu
ciągnionego przez parowóz miało w zamiarze podnieść atrakcyjność regionu i
przyciągnąć turystów. W praktyce okazało się jednak, że pociąg jeździ zupełnie pusty.
Eksperci z dziedziny kolejnictwa i turystyki są zgodni co do tego, że przyczyną
jest wadliwie zaplanowany rozkład jazdy, w którym odjazd zabytkowego składu
przewidziano na późne godziny wieczorne. Przedstawiciel Kolei Regionalnych
wyjaśnia, że kursowanie tego pociągu podczas dnia jest niemożliwe, gdyż
zakłócałoby ruch nowoczesnych, szybkich składów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz