Marzenia senne
Facet był niemal
idealny. Wysoki, przystojny i dobrze zbudowany ale nie w typie osiłka z grubym
karkiem wyhodowanym na siłowni. Zresztą
mniejsza o wygląd. Ważne, że nie był to macho, przed którym dziewczyna musi
udawać, że lubi piwo i piłkę nożną żeby zyskać jego zainteresowanie. Dobrze rokowało już to, że nie zaczął rozmowy
od pochwalenia się jaki samochód ostatnio kupił lub zamierza kupić w
najbliższym czasie. Dalej było jeszcze lepiej. Przede wszystkim umiał słuchać. Kiedy Alicja coś mu opowiadała widziała w jego oczach autentyczne
zainteresowanie. Natomiast gdy on mówił o sobie dało się wyczuć lekką
autoironię i dystans do siebie. Nie starał się za wszelką cenę zaimponować
dziewczynie w wiadomym celu. Z jednej strony unikał banalnych przechwałek, ale
z drugiej nie pozował też na intelektualistę zanudzającego gadaniną o modnych
aktualnie trendach artystycznych nadużywając wyrazów obcych, dla których
istnieją znane polskie synonimy.
Alicja
po kilku minutach rozmowy nabrała do niego na tyle sympatii, że nie miała obaw
aby poruszyć bardziej osobiste tematy. Kiedy przyznała się, że jest
wegetarianką zareagował dokładnie tak jak oczekiwała. Nie udawał, że też jest
wegetarianinem tylko po to aby się jej przypodobać, ale z drugiej strony nie
wygłaszał teorii, że białko zwierzęce jest niezbędne dla człowieka bo tak
wynika z procesu ewolucji gatunku. Powiedział po prostu, że sam jeszcze do tego
nie dojrzał, ale szanuje jej wybór. Z
kolei kiedy on zapytał co dla niej oznacza szczęście, miała już do niego tyle
zaufania, że zdecydowała się wyjawić swoją starannie ukrywaną tajemnicę.
-
Mam swój sekretny sposób na szczęście. – powiedziała.
Nie
skomentował tego, lecz spojrzał na nią z błyskiem zainteresowania w oku.
-
Najogólniej można powiedzieć, że czujemy się szczęśliwi gdy spełniają się nasze
marzenia. – podjęła opowieść Alicja. – Niewielu ludzi uważa się za w pełni
szczęśliwych bo trudno spełnić wszystkie swoje marzenia. A ja mam własny patent
na ich spełnianie.
-
Wymyśliłaś sposób na zhakowanie dowolnego konta bankowego? – zapytał. – Bo być
może zabrzmi to banalnie ale aby spełnić wszystkie marzenia na ogół potrzeba
mnóstwo kasy.
-
Rzeczywiście, w przypadku większości ludzi tak jest. Ale ja opracowałam
alternatywną metodę. Nauczyłam się kontrolować swoje sny.
-
Chcesz powiedzieć, że umiesz spowodować aby każde twoje marzenie spełniło się
we śnie?
-
Dokładnie. – skinęła głową. – Stosując odpowiednie techniki koncentracji potrafię spowodować aby przyśniło mi się to
czego pragnę. Zapewniam cię, że efekty są bardzo realistyczne i nawet lepsze
niż na jawie. Dla przykładu: ktoś marzy o sportowym kabriolecie. Oszczędza
całymi latami, a kiedy wreszcie już kupi i wyrusza na pierwszą , wymarzoną
przejażdżkę, to się okazuje, że dachu nie można otworzyć bo deszcz pada. Ponadto
przodem jedzie dymiąca ciężarówka, której nie da się wyprzedzić, bo droga jest
zakorkowana. A kiedy ja we śnie siadam za kierownicą kabrioletu, to droga jest
pusta i równa, słońce świeci, we włosach czuję wiatr i słyszę rasowy klang
sześciocylindrowego silnika. Podobnie z
marzeniami o domu. Człowiek pakuje się w kredyty na całe życie, a na koniec
okazuje się, że za płotem mieszka złośliwy sąsiad, co chwila zatyka się jakaś
rurka, a rachunki za gaz są kosmiczne. Do tego po jakimś czasie dom i jego
wyposażenie się znudzi bo w architekturze przychodzi nowy trend. Natomiast ja
mogę co noc zamieszkać w nowym domu , urządzonym według ostatniej mody, z
pięknym, coraz to innym widokiem na okolicę. Nic się w tym domu nie psuje, nie
muszę sprzątać ani płacić rachunków.
-
Brzmi to pięknie – przyznał mężczyzna – ale widzę jedno niebezpieczeństwo.
Człowiek na jawie spędza dwa razy tyle czasu co we śnie. A kiedy wszystko co
miłe spotyka go podczas snu, to łatwo dojść do sytuacji kiedy całe życie na
jawie traci sens i czeka się tylko na kolejną noc. Można w ten sposób
przeczekać życie.
-
Słuszna uwaga. – przyznała Alicja. – Trzeba uniknąć uzależnienia. To tak samo
jak na przykład z alkoholem. Można od
czasu wypić kieliszek dla dobrego nastroju i nic w tym złego. Ale jeśli ktoś wpada w nałóg i całe okresy trzeźwości
stają się tylko oczekiwaniem na kolejną butelkę, to faktycznie można
zmarnować życie. Ja jednak nad tym panuję. Co więcej, spełnianie marzeń we śnie
pozwala mi znaleźć sens na jawie. Ponieważ nie muszę martwić się o środki
finansowe na realizację marzeń mogę podejmować pracę, która daje mi
satysfakcję, a nie jest znienawidzonym kieratem, w którym człowiek tkwi dla
pieniędzy. Ogólnie żyję na większym luzie i bez żadnej presji materialnej.
-
Nie chce mi się wierzyć, że to możliwe. Czy da się wyśnić to co się chce?
-
To trudne ale możliwe. Jest to kwestia treningu i zapanowania nad swoim
mózgiem. Na jawie on też czasami działa
chaotycznie. Czy nigdy w czasie ważnej narady nie zdarzyło ci się, że zaczynasz
myśleć o jakichś głupstwach? Albo zastanawiać się co prelegentka ma pod swoim
eleganckim kostiumem?
-No,
może nie aż tak, ale faktycznie muszę przyznać, że czasem różne głupie myśli
przychodzą mi do głowy w najmniej odpowiednich momentach.
-
Nie ma się czego wstydzić. Wszyscy tak mają. – powiedziała Alicja. – Zmierzam
do tego, że mózg działa w sposób nie całkiem uporządkowany. Rzecz w tym, że na
jawie umiemy to kontrolować. Potrafimy uciszyć przypadkowe, nieodpowiednie w
danej chwili myśli i nakazać swojej głowie koncentrację na tym co trzeba.
Potrafimy wyobrazić sobie to, czego chcemy. Natomiast podczas snu wyobrażenia i
obrazy, jakie tworzy mózg są przypadkowe, przynajmniej na pierwszy rzut oka, bo
w gruncie rzeczy stanowią rozładowanie myśli, obaw i pragnień, jakie gromadzą
się w naszej podświadomości. Wiele czytałam
o śnie i różnych jego fazach. Dla pełnej
regeneracji na pewien czas musi się
wyłączyć i zresetować jak komputer. W tej fazie nie mamy nad nim żadnej kontroli.
Ale podczas nocy są też okresy gdy, mówiąc kolokwialnie, śpimy czujnie. Wtedy
mózg jest aktywny i możemy nakazać mu wyśnić to czego pragniemy. Oczywiście,
wymaga to długiego treningu, a także wrodzonych predyspozycji. Niektóre osoby nigdy nie opanują tej sztuki, ale mnie
się udało mniej więcej po roku ćwiczeń.
Oboje
byli zaabsorbowani rozmową. Pomimo tego
spostrzegli, że lokal opustoszał, a obsługa coraz bardziej ostentacyjnie
sprząta z sąsiednich stolików. Poprosili o rachunek. Mężczyzna nalegał aby go
uregulować samemu ale Alicja uparła się
aby zapłacić za siebie.
-
W takim razie pozwól się przynajmniej odwieźć do domu – zaproponował facet.
Alicja
zgodziła się. O tej porze nie było łatwo o taksówkę, ale przede wszystkim miała
ochotę jeszcze chwilę pobyć w jego towarzystwie.
Mężczyzna
z galanterią otworzył przed nią drzwi auta. Siadł za kierownicą i włączył
muzykę. Alicja w myślach pochwaliła dobór melodii. Facet pasował jej pod każdym względem. Nawet
gusta muzyczne mieli podobne. W trakcie
jazdy nie mówili wiele. Kierowca na początku zapytał o adres. Alicja powiedziała gdzie mieszka, a później
wyłączyła się i nie zwracała uwagi na drogę. Zastanawiała się jak zachowa się
jej nowy znajomy. Czy do końca
pozostanie dżentelmenem czy może poprosi ją aby zaprosiła go na górę? Mimo
całej sympatii będzie musiała wymyślić jakąś wymówkę. W końcu to pierwsza
randka. Trzeba jednak będzie użyć takich
słów aby nie oznaczało to końca znajomości.
Została
nagle wyrwana z zamyślenia. Zorientowała się, że droga nie prowadzi do jej
domu. Auto skręciło, wjechało w jakąś leśną dróżkę i zatrzymało się. Kiedy
Alicja odruchowo obróciła się w stronę okna aby spojrzeć gdzie się znalazła, kierowca
zarzucił jej jakiś pasek na szyję, zacisnął, naparł na plecy i przygiął jej tułów do ud. Kobieta
automatycznie próbowała złapać za pasek aby rozluźnić ucisk ale nie zdołała
nawet wcisnąć palców pod pętlę. Usiłowała uderzyć napastnika łokciem, trafiła w jego biodro czy też udo ale nie zrobiło to
na nim wrażenia, gdyż z pozycji w jakiej się znajdowała nie była w stanie
uderzyć mocno. Walcząc rozpaczliwie o
życie myślała: „Jak mogłam się tak pomylić?” Teraz zrozumiała, że ten chłód w
jego oczach, który brała za autoironię i
dystans do siebie oznaczał po prostu brak jakiejkolwiek empatii. Odczuwała
coraz bardziej dotkliwy ból w płucach i miażdżonej krtani.
- „Myśl!” –
nakazała sobie – „To się nie może przecież tak skończyć. Musi być jakieś
wyjście. Wiem! Muszę się obudzić ”.
Alicja zlana
zimnym potem m usiadła na łóżku. Ręce jej drżały. Niepewnym krokiem poszła do kuchni
i napiła się wody.
„Muszę jeszcze
popracować nad tą realizacją marzeń we śnie” – pomyślała. – „Dobrze szło, ale trzeba
bardziej zadbać o szczegóły”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz