Randka z notariuszem
Wieczór
był pogodny i jak na sierpień bardzo ciepły. Łagodny wietrzyk szumiał w
trzcinach na brzegu jeziora marszcząc jego powierzchnię, na skutek czego odbicie
księżyca w wodzie lekko drżało. Ognisko
płonęło jasnym, spokojnym płomieniem.
Siedzący wokół niego młodzi ludzie byli w większości wegetarianami, więc
zamiast tradycyjnych kiełbasek piekli w ogniu na patykach co tam kto miał –
kromkę chleba, jabłko, nieważne, byle było coś na zakąskę pod piwko. W towarzystwie znalazł się gitarzysta. Co prawda znał tylko
kilka akordów, ale w końcu nikt nie oczekuje, że przy ognisku zagra Carlos
Santana. Ważne, że grajek przynajmniej
miał poczucie rytmu. Wszyscy świetnie
się bawili śpiewając chóralnie znane turystyczne i żeglarskie piosenki. Bliżej północy w repertuarze zaczęły
dominować bardziej nastrojowe ballady. Ognisko z wolna przygasało, zapas piwa
zbliżał się do wyczerpania. Uczestnicy
biesiady stopniowo rozchodzili się do namiotów.
Na koniec przy dogasającym ogniu pozostała już tylko ostatnia,
przytulona para.
-
Może się przespacerujemy? – zaproponował chłopak.
-
Chętnie. – zgodziła się dziewczyna.
Poszli
wzdłuż brzegu jeziora trzymając się za ręce. Kilkaset metrów od biwaku w
trzcinach znajdowała się luka tworząca niewielką, piaszczystą plażę. Wiatr już
zupełnie ucichł. Księżyc i gwiazdy odbijały się w lustrzanej toni jeziora.
-
Popływamy? – zapytał chłopak.
-
Nie mam kostiumu… - z wahaniem odpowiedziała dziewczyna.
-
Ja też nie. Obejdziemy się bez tego. Jest ciemno i nikogo tu nie ma.
Zostawili
ubrania na piasku i weszli do ciepłej wody. Płynąc jedno koło drugiego znaleźli
się z dala od brzegu. Gwiazdy otaczały ich ze wszystkich stron, od góry i od
dołu. Te drugie poruszały się na lekkiej wywołanej przez nich fali. Po
kilku minutach powrócili w pobliże plaży. Stanęli na piaszczystym dnie naprzeciw siebie, zanurzeni wciąż po pas
w wodzie. Dziewczyna uniosła nieco głowę
i rozmarzonym wzrokiem wpatrywała się w twarz chłopaka. Po chwili
zarzuciła ramiona na jego szyję. Ich usta spotkały się w pocałunku. Chłopak
delikatnie gładził jej plecy. Odsunął kosmyk mokrych włosów i musnął ustami jej
szyję. Dziewczyna wtuliła się w niego. Trwali tak, mocno objęci, przez dłuższą
chwilę.
-
Przepraszam cię. – wyszeptał smutno
chłopak. – Nie mogę tak bez zabezpieczenia.
-
Nie przygotowałeś się? – zapytała z trudem ukrywając rozczarowanie w głosie.
-
Nie spodziewałem się. To znaczy,
marzyłem że coś takiego się stanie, ale nie chciałem żeby to wyglądało
na zaplanowane. Bałem się, że pomyślisz, że cię nie szanuje, że zakładam, że na
pewno do czegoś dojdzie… - tłumaczył niezbyt składnie. – Na a teraz, niestety
jest za późno. O tej porze nie znajdziemy tu, nad jeziorem notariusza.
-
Rozumiem. – powiedziała dziewczyna. – Tak bywa. Może nam się uda innym razem.
Jeszcze
raz pocałowała go w policzek, wyszła z wody i zajęła się poszukiwaniem ubrania.
***
Jeśli
ktoś się zastanawia co ma notariusz do randki nad jeziorem to śpieszę z
wyjaśnieniami. Po tym, jak kwestia molestowania
zyskała rozgłos medialny, z internetowej akcji #metoo wyłonił się społeczny ruch antymolestacyjny, który okrzepł
organizacyjnie i stopniowo nabierał charakteru lobby naciskającego na
uchwalenie ustawy antymolestacyjnej. Sprzyjały temu mainstreamowe media.
Politycy, którzy wyrażali wątpliwości co do tego, czy tak osobiste i drażliwe
kwestie obyczajowe da się unormować prawnie byli przedstawiani jako konserwatyści
sprzyjający przemocy wobec kobiet, nawet jeśli ich intencje były zupełnie inne.
W rezultacie, w wyniku długotrwałych prac i konsultacji doszło do
uchwalenia ustawy.
Paragraf pierwszy, pełniący rolę preambuły, w pięknych i
szlachetnych słowach stwierdzał, że nikt nie może być traktowany jak
przedmiot służący do zaspokajania
czyichś zachcianek.
W paragrafie drugim
podjęto próbę zdefiniowania czym jest
molestowanie. Zadanie nie było łatwe gdyż trudno było sporządzić pełną listę
zachowań mieszczących się w tej kategorii używając języka prawniczego w taki
sposób, aby rezultat nadawał się do druku i nie powodował efektu
komicznego. Paragraf drugi ostatecznie
składał się z dwudziestu trzech ustępów
i zajmował ponad cztery strony. W paragrafie trzecim stwierdzono, że
molestowanie jest zabronione w przypadku gdy osoba będąca jego przedmiotem
wyrazi sprzeciw w jasny sposób.
W
paragrafie czwartym, aby oddalić zarzut dyskryminacji, napisano, że ustawa dotyczy w równym stopniu
obu płci.
W paragrafie piątym
zdecydowano, że łamanie zakazu molestowania będzie ścigane z mocy prawa, gdyż
same ofiary mogą mieć wątpliwości co do
wniesienia oskarżenia z obawy o
konieczność upublicznienia swojej prywatności.
Zatem każdy, kto w jakikolwiek sposób poweźmie wiadomość o przypadku
molestowania został zobowiązany do
zawiadomienia organów ścigania.
Uchwalenie
ustawy uznano za sukces, jednak wkrótce okazało się, że jej treść nie zadawala
ruchów antymolestacyjnych. Kontrowersyjny okazał się przede wszystkim paragraf
trzeci. Podnoszono argument, że w naszej kulturze przyjęte jest wyrażanie
sprzeciwu wobec molestowania, chociażby pro
forma, nawet w przypadkach gdy w gruncie rzeczy dana osoba nie jest temu
przeciwna. Podkreślano, że w razie
sporów sądowych pojawią się trudności z rozstrzygnięciem czy sprzeciw był
wyrażony dostatecznie jasno, a sprawcy będą mogli się tłumaczyć, iż myśleli, że
osoba molestowana wyrażała sprzeciw jedynie zwyczajowo aby zachować się zgodnie
z przyjętym społecznie modelem. W tej sytuacji uchwalono
Nowelizację numer jeden,
która zmieniała treść paragrafu
trzeciego. W nowym brzmieniu stwierdzał on,
że molestowanie jest dozwolone jedynie w przypadku wyrażenia jasnej
zgody.
Nowelizacja
wciąż nie spełniała oczekiwań ruchów antymolestacyjnych. Argumentowano, że w razie sporów powstanie
problem z ustaleniem czy zgoda została wyrażona dostatecznie jasno. Ponadto, w
sytuacjach gdy mamy słowo przeciwko słowu, może być trudno dojść do tego czy
zgoda w ogóle miała miejsce. Wobec tego
uchwalono
Nowelizację numer dwa,
która polegała na tym, że w
paragrafie trzecim po słowach „jest dozwolone jedynie w przypadku wyrażenia
jasnej zgody” dodano „na piśmie”.
Druga
nowelizacja nadal była kwestionowana przez prawników ruchów antymolestacyjnych.
Zwracano uwagę, że wobec ogólnie niskiej kultury prawnej społeczeństwa pisemna
zgoda może zostać sformułowana w sposób wadliwy od strony prawnej. W
szczególności mogą powstać wątpliwości co do tego jaki zakres czynności zgoda
obejmowała, i czy molestowanie nie wykroczyło poza niego. Podnoszono, że
autentyczność pisemnej zgody może być kwestionowana, a analizy grafologiczne
nie wykluczą w stu procentach przypadków fałszerstwa, na przykład w sytuacji
gdy pisemną zgodę wyrażono sms-em, bo nie będzie się dało ustalić czy ktoś nie
wystukał wiadomości podstępem bez wiedzy właściciela telefonu. W tej sytuacji,
aby wyeliminować te wątpliwości
uchwalono
Nowelizację numer trzy,
która polegała na tym, że w
paragrafie trzecim po słowach „na piśmie” dodano „w formie aktu notarialnego”. W uzasadnieniu napisano, że notariusz będzie w
stanie określić zakres zgody w sposób nie budzący wątpliwości prawnych, a
autentyczność dokumentu nie będzie mogła być podważana.
Prawnicy
ruchów antymolestacyjnych podnieśli, że przecież po sporządzaniu aktu
notarialnego każdy może się rozmyślić, a zgoda tym samym straci na aktualności.
Wobec tego uchwalono
Nowelizację numer cztery,
która polegała na tym, że w
paragrafie trzecim po słowach „w formie aktu notarialnego” dodano
„sporządzonego nie wcześniej niż dwie godziny przed molestowaniem”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz