środa, 17 stycznia 2018

amnezja



AMNEZJA
                Noc była ciemna. Jedynie gdzieś z prawej, nad samym horyzontem, spoza chmur wyglądał fragment granatowego nieba. Przyrządy na desce rozdzielczej fosforyzowały niebieskawo. Prędkościomierz wskazywał 140 km/h, dozwoloną prędkość na autostradzie.  Strzałka obrotomierza zatrzymała się na 3500 obrotach na minutę. Wskaźnik temperatury tkwił  na zielonym polu pośrodku skali, a czujnik poziomu paliwa pokazywał, że pozostało jeszcze ponad dwie trzecie baku. Komputer pokładowy na tej podstawie szacował, że można będzie przejechać jeszcze prawie sześćset kilometrów. Silnik mruczał równomiernie i uspokajająco. Zegar pośrodku konsoli pokazywał, że zbliża się północ.
                Ruch na autostradzie był niewielki. Z przodu widniały czerwone, tylne  światła kilku pojazdów jadących ze zbliżoną prędkości. Po sąsiednim pasie co chwila przemykały jasne reflektory samochodów nadjeżdżąjących z przeciwka. Ten widok przez przednią szybę był wszystkim co pamiętałem. Przed tym była pustka. Skąd się wziąłem na tej drodze? Dokąd jadę? Przez chwilę sądziłem, że to jakiś sen. Jednak nie, ta jazda, zegary na desce rozdzielczej, szum opon i szmer silnika były bardzo realistyczne.  Prowadziłem auto pilnując aby nie zjechać z autostrady, utrzymując bezpieczną odległość od jadących przodem aut. W głowie kłębiły mi się  pytania. Jak to możliwe, że niczego nie pamiętam? Co się stało? Czyżby jakiś wypadek? Nic na to nie wskazywało. Nie czułem bólu.  Na przedniej szybie nie było żadnych pęknięć. Zza kierownicy nie było widać maski auta, ale oba reflektory świeciły jasno. Poduszki powietrzne tkwiły spokojnie w swoich komorach. Żeby ulec amnezji trzeba chyba zdrowo przywalić w coś głową. Niemożliwe aby po poważnej kolizji samochód był w takim stanie.
                W powietrzu wisiała lekka mgiełka. Wilgoć osadzała się na szybie na skutek czego światła jadących przede mną aut stopniowo się rozmazywały. Wycieraczki regularnie usuwały wodę wykonując pojedyncze ruchy mniej więcej co dziesięć sekund. Po kolejnym przetarciu szyby zauważyłem, że tylne światła jakiegoś poprzedzającego mnie pojazdu szybko się zbliżają. Choroba, co za kretyn, pomyślałem. Czy po to wydaje się miliardy na budowę autostrad żeby jeździć  po nich osiemdziesiąt na godzinę? Włączyłem kierunkowskaz i spojrzałem w lusterko. Lewym pasem szybko zbliżał się inny samochód, jadący najwyraźniej znacznie szybciej niż wynosi dozwolona prędkość. Skoro tylko zobaczył mój kierunkowskaz zaczął migać światłami drogowymi  na znak, że nie zamierza mnie wpuścić na swój pas. Oczywiście, durniu jeden – pomyślałem. Nie pozwolisz wyprzedzić. Pilnujesz żeby czasem komuś nie ułatwić, zawzięty skurczybyku. Poczekaj, następnym razem ktoś ciebie tak potraktuje. Musiałem przyhamować i mocno zwolnić. Silnik zamruczał na niższym biegu. Gdy ten rajdowiec przemknął obok mnie wyprzedziłem powolnego zawalidrogę. Auto rozpędziło się ponownie do stu czterdziestu. Znowu miałem czas aby powrócić do swoich myśli.
                Gdzie ja jestem? Autostrada prowadziła przez jakieś pustkowie. Przed maską widać było tylko fragment asfaltu oświetlony reflektorami, a z boku była jedynie ciemność. Żadnych świateł, zarysów budynków ani innych śladów cywilizacji. Niedaleko od drogi ciemność stawała się jeszcze ciemniejsza. Zapewne była to ściana lasu. Nie pamiętałem skąd ani dokąd jadę. W GPS nie był wpisany punkt startowy ani cel podróży. Na ekranie umieszczonym pośrodku deski rozdzielczej widać było tylko kreskę autostrady na pustym tle.  Na poboczu nie zauważyłem żadnych drogowskazów. Nie mogłem sobie przypomnieć dzisiejszej daty ani  nawet pory roku. Wskaźnik temperatury zewnętrznej wskazywał dwa stopnie Celsjusza. Dwa stopnie około północy. To mogło być kiedykolwiek pomiędzy październikiem a kwietniem. Raczej nie styczeń ani luty, chociaż to nic pewnego, bo ostatnio klimat tak się popieprzył, że wszystko jest możliwe. Przypuszczałem jednak, że jest późna jesień. Albo przedwiośnie.
                Zauważyłem, że znowu zbliżam się szybko do tylnych świateł jakiegoś auta. Ten jechał jednak lewym pasem. Kurde, co za ciota - pomyślałem.  Rozumiem, że ktoś jedzie wolno. Ale czemu lewym pasem? Pewnie jakaś baba. One tak lubią. Przez chwilę miałem ochotę wyprzedzić ten pojazd z prawej, bez zwalniania. Uznałem to jednak za niebezpieczne. Nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś taki nagle zdecyduje się wrócić na prawy pas. W lusterko, oczywiście, nie spojrzy i kolizja gotowa. Włączyłem kierunkowskaz i znalazłem się za tym zawalidrogą. Nie miał zamiaru ustąpić z drogi. No, spieprzaj, albo dawaj gazu – denerwowałem się.  Ponieważ tamten nie reagował kilka razy błysnąłem długimi światłami. Wreszcie zdecydował się zjechać na prawo. Włączył migacz ale  ustępował z drogi ostentacyjnie wolno. Spadaj, pierdoło jedna. Wreszcie lewy pas się zwolnił i auto ponownie rozpędziło się do stu czterdziestu.
                Mając przed sobą wolną drogę powróciłem do rozważań nad swoją sytuacją.  Nie mogę tak jechać przed siebie nie wiedząc dokąd zmierzam ani skąd przybywam. Muszę jakoś ustalić kim jestem i gdzie mam się udać. Światła auta przesunęły się po stojącej na poboczu tablicy zapowiadającej parking. Postanowiłem zjechać z autostrady. Zatrzymam się na chwilę i przeszukam auto. Może są w środku jakieś dokumenty, które pomogą mi ustalić kim jestem. A może znajdę telefon komórkowy, z listą ostatnio wybieranych numerów?  Wtedy ktoś z rozmówców na pewno mnie rozpozna. Kolejne tablice wskazywały 1000 i 500 metrów do zjazdu na parking. Zwolniłem i włączyłem kierunkowskaz. Parking po środku nocy był niemal pusty. Zatrzymałem auto. Gdy tylko wyłączyłem silnik straciłem świadomość.
***
                Ekipa testująca nową wersję autonomicznego samochodu była w świetnym nastroju, bo ostatnia próba wypadła doskonale.
                Panowie, gratuluję – powiedział kierownik projektu. – Zarejestrowane dane z testu wskazują, że nasz komputerowy algorytm zastępujący kierowcę  zasługuje w pełni na miano sztucznej inteligencji. Nie tylko prowadzi samochód bezpiecznie i zgodnie z przepisami, ale po włączeniu odpowiedniej opcji potrafi myśleć zupełnie jak człowiek.