niedziela, 14 maja 2023

Urlopowe rady

 

Urlopowe rady

                Żeby urlop stał się wymarzonym wypoczynkiem a nie koszmarem należy przestrzegać kilku podstawowych zasad. Przede wszystkim należy wybrać starannie miejsce i czas. Jeżeli chodzi o miejsce to trzeba być precyzyjnym, bo o pomyłkę nietrudno. W latach 80-tych XX wieku jeden facet planował podczas urlopu spływ Czarną Hańczą, ale pomylił ją z Czarną Przemszą. Nie spostrzegł tej   pomyłki do końca i popłynął kajakiem nurtem Czarnej Przemszy, która w tamtych latach była zawiesiną mułu węglowego w fenolu rozcieńczonym benzopirenem. Zostało to uznane za performance ekologiczny. Facet miał problemy z bezpieką ale uznano go za ikonę ruchu ekologicznego, a po zmianie ustroju został wiceministrem ochrony środowiska. Czyli w sumie, przypadkiem, nie wyszedł na tym źle. Problem w tym, że był, prawdę mówiąc, słabo kumaty i po wejściu do rządu znowu pomylił Czarną Hańczę z Czarną Przemszą. Pracował mianowicie nad  wnioskiem o wpisanie Czarnej Hańczy na listę przyrodniczego dziedzictwa UNESCO ale przygotował wniosek dla Czarnej Przemszy. Pewnie by to przeszło bo z punktu widzenia ekspertów z ONZ co to za różnica. Ani jednej ani drugiej nazwy wymówić się nie da. Na szczęście w międzyczasie upadł rząd i wniosek do UNESCO nie trafił.

                Może akurat ten niewydarzony ekolog z przypadku to skrajny przykład, ale czujność zachować trzeba zawsze. Jeśli, dajmy na to, ktoś wybiera się na urlop nad morze do Mielna, to musi pamiętać, że jest jeszcze Mielno koło Słupska i Mielno koło Zielonej Góry. Nie żeby tym Mielnom czegoś brakowało. Miejscowości są na urlop w sam raz, ale niestety, nie na urlop nad morzem.   

Należy krytycznie podchodzić  do rekomendacji zawartych w przewodnikach turystycznych. Na przykład jeden z przewodników informuje, że w kronikach Długosza znajduje się zapis o tym, że król Władysław Łokietek po bitwie pod Płowcami zasadził dąb w miejscowości Sławokurki. Ta informacja jest w stu procentach prawdziwa, ale jeśli ktoś uda się na urlop do Sławokurek aby zobaczyć dąb zasadzony przez Władysława Łokietka to spotka go rozczarowanie bo w żadnej kronice nie zapisano, że ten dąb usechł kilka lat po zasadzeniu. Widać król zapomniał wydać edykt o podlewaniu.

Oprócz miejsca liczy się też czas. Wybór jest w zasadzie prosty. Albo wybieramy urlop w sezonie kiedy jest ciepło i drogo albo poza sezonem kiedy jest zimno i tanio. To tyle jeśli chodzi o urlop w kraju. Bo wybierając się za granicę mamy wybór pomiędzy Europą południową gdzie jest za ciepło i za drogo oraz Europą północną gdzie jest za zimno i za drogo. Do Rosji na urlop, z oczywistych względów nie jeździmy bez względu na temperaturę i koszty.   

Fajnie jest lecieć na urlop samolotem, ale po kraju podróżujemy raczej samochodem. Dawniejsze poradniki dla automobilistów zalecały staranne sprawdzenie auta przed wyjazdem na urlop: działanie świateł, ciśnienie w oponach, poziom oleju, napięcie paska klinowego i te sprawy. Obecne samochody sprawdzają się same. Niech tylko któremuś czegoś brakuje, oleju, powietrza w kole albo  żarówki to nie odpuści.  Będzie wyświetlał ponaglenia na komputerze pokładowym a na koniec sam zawiezie nas do autoryzowanego serwisu, a później nie odpali dopóki nie zapłacimy faktury. Na szczęście jeszcze nie wszyscy jeździmy takimi upierdliwymi komputerami na kołach.  Niektórzy z nas udają się na urlop piętnastoletnim nieśmiganym autem po kilku wypadkach, więc nie zawadzi sprawdzić tego co zalecają poradniki. No, może odpuśćmy sobie ten pasek klinowy, bo nie wiadomo gdzie to cholerstwo jest.  Z ciśnieniem w oponach sprawa też jest lekko kontrowersyjna, bo znane są przypadki spuszczenia powietrza w trakcie pomiaru ciśnienia. No, ale bez przesady, czy światła świecą to każdy widzi.  Z jednym wyjątkiem. Tylne światła stop, jak sama nazwa wskazuje świecą z tyłu i tylko wtedy  kiedy naciskamy hamulec. Powiedzmy sobie szczerze, większość z nas nie do końca wie o co   chodziło Einsteinowi z tą teorią względności. Ale jedno każdy wie – nie da się poruszać szybciej od światła. Więc nie ma co liczyć, że kiedy puścimy hamulec i szybko pobiegniemy na tył auta to światło stop będzie jeszcze świecić. Niektórzy zalecają położyć cegłę na pedale hamulca. To się może wydawać dobrym pomysłem ale tylko komuś kto nigdy nie próbował położyć cegły na pedale hamulca. Wierzcie mi, za cholerę się nie da. Za to jest bardzo prosta rada. Należy tyłem podjechać do jasnej ściany i nacisnąć hamulec. Na ścianie będzie widać czerwony poblask. Jest tylko drobny ale istotny szczegół. Cofając w kierunku ściany należy nacisnąć hamulec jeszcze  przed nią, bo inaczej światła stop na pewno nie zadziałają.  

Po sprawdzeniu stanu technicznego samochodu należy do niego zapakować bagaż.  Ustalmy z góry, że wszczynanie dyskusji na temat tego, czy to wszystko jest nam potrzebne w trakcie dwutygodniowego urlopu  nie ma sensu. Tak, facet, to ciebie dotyczy. Kobieta ma zdecydować czego potrzebuje na urlopie, a ty masz to załadować do auta. I nie pytaj gdzie się to ma zmieścić. Kiedy wybierałeś samochód trzeba było nie tylko patrzeć w ile sekund rozpędza się do setki, ale zapytać tez o pojemność bagażnika.

Po załadowaniu samochodu wyruszamy w trasę. Obecnie trasę ustala za nas nawigacja. Jest to bardzo pożyteczne urządzenie, ale wymaga minimum staranności.  Jeśli na przykład wyruszasz z Krakowa na wakacje nad morzem w Kuźnicy, a nawigacja pokazuje, że dojedziesz do celu w półtorej godziny to się nie ciesz, że tak szybko znajdziesz się na Półwyspie Helskim. To oznacza, że nastawiłeś GPS na Kuźnicę koło Radomia.

Faktem jest, że przybyło w kraju dróg szybkiego ruchu ale to nie oznacza, że każdy ma pół kilometra od garażu do autostrady.  Na ogół trzeba się kilkadziesiąt kilometrów przemęczyć zwykłą drogą, A kiedy tylko wyjedziesz na urlop swoim załadowanym autem to  natychmiast na drodze przed tobą znajduje się Ta Ciężarówka.  Nie wiadomo czy ona stale czyha przy drodze, czy może zawiadamiają ją sąsiedzi  zazdrośni o wyjazd na urlop. W każdym razie masz ją  przed sobą na bank, ubłoconą i dymiącą niedopalonym dieslem. Droga jest ruchliwa i kręta, a chłopaki z zarządu dróg skrupulatnie zadbali aby na każdym w miarę prostym odcinku była podwójna linia ciągła.  Więc wleczesz się za Tą Ciężarówką wdychając spaliny bez szans na wyprzedzenie. Aż wreszcie jakimś cudem przez niedopatrzenie zarządu dróg znajduje się prosty odcinek bez zakazu wyprzedzania, a z przeciwka nic nie jedzie.  Redukujesz bieg, adrenalina ci skacze, strzałka obrotomierza  błyskawicznie znajduje się na czerwonym polu i masz to! Widzisz Tę Ciężarówkę w lusterku wstecznym. Od razu zaczynasz odczuwać przyjemność z jazdy. Silnik przyjemnie mruczy, auto połyka kilometry. Masz ochotę uchylić szybę i położyć rękę na dachu. I właśnie w tym momencie żona pyta:

- Czy ty zabrałeś kartę?

- Jaką kartę?

Głupie pytanie. Wiadomo, że kredytową. Reakcja typowa dla każdego faceta. Wie, że ma problem ale zadając kretyńskie pytania  usiłuje opóźnić konieczność zmierzenia się z nim chociaż o kilkanaście sekund.

- Kredytową.

- Zawsze mam ją w portfelu.

- Bo ja ci ją wczoraj wyjęłam żeby kupić kostium kąpielowy. Później odłożyłam ją na ten mały stolik w sypialni.

Zatem wracamy po kartę, a następnie wracamy z kartą na trasę.  Czeka na nas Ciężarówka Niemal Identyczna Jak Ta Ciężarówka.  Wyprzedzamy ją wreszcie, i nic nas już nie może powstrzymać przed cieszeniem się udanym urlopem. Ale tak dla zasady, zawsze warto sprawdzić czy mamy ze sobą kartę kredytową.

Aha, jeszcze jedno.  Po wakacjach należy unikać odwiedzin u znajomych ze względu na zagrożenie pokazywaniem zdjęć.   Kiedyś, kiedy jeszcze były aparaty na filmy, to na takim filmie mieściła się ograniczona liczba klatek. Poza tym, wywołanie odbitki z każdej klatki kosztowało złoty pięćdziesiąt czy coś, więc były powody aby robić zdjęcia z sensem. Obecnie takie ograniczenia zniknęły i fotografuje się wszystko korzystając z postępów w zakresie pojemności pamięci smartfonów. Niestety, wbrew nauce marksistowskiej, ilość nie przechodzi w jakość. Skoro już nieostrożnie przyjmiemy po wakacjach zaproszenie od znajomych to nie oczekujmy wystawy laureatów World Press Photo. Trzeba wziąć na klatę skutki swojej nieostrożności i cierpliwie obejrzeć pokaz.

- To jest nasz pokój hotelowy.

- A to też jest nasz pokój hotelowy.

- A to jest łazienka naszego pokoju hotelowego.

- A to jest widok z okna naszego pokoju hotelowego.

- A to jest stragan przy drodze na plażę.

- Co ty opowiadasz! To nie było przy drodze na plażę.

- A niby gdzie?

Prawdę powiedziawszy, wszystko jedno gdzie, bo na zdjęciach robionych telefonem wszystko wygląda tak samo.  W trakcie oglądania należy przestrzegać podstawowej zasady, która nakazuje zaczekać aż gospodarze ustalą pomiędzy sobą co jest na zdjęciu oraz  powstrzymywać się od pochopnych, przedwczesnych  komentarzy w rodzaju:

- O rany, a co to za kaszalot?

Bo się może okazać, że to jest to nieco nieostre zdjęcie gospodyni pluskającej się w wodach otaczających przylądek Rozewie.

Życzę wszystkim udanego urlopu! I jeszcze najważniejsza rada –  rad zawartych w tym tekście nie należy brać na poważnie.