sobota, 14 maja 2022

Dobre wiadomości

 

Dobre wiadomości

                Pan Lucjan czytał i oglądał tylko dobre wiadomości.  Jakiś jajogłowy intelektualista miałby pewnie problem ze zdefiniowaniem czym właściwie jest dobra wiadomość. Bo czyż istnieje dobro obiektywne? W idealnym świecie można postulować istnienie dobra uniwersalnego, powszechnego i ponadczasowego lecz w praktyce sprawa się komplikuje. Wiadomość dobra dla jednych może być zła dla drugich.  Nakłada się na to aspekt wielości kultur wyznających zróżnicowane systemy wartości. Paradygmat dobra obowiązujący w różnych społeczeństwach może być odmienny, a poprawność polityczna nakazuje traktować wszelkie poglądy równoprawnie i z szacunkiem. I tak dalej, takie tam intelektualne, relatywistyczne chrzanienie w bambus. Na szczęście pan Lucjan nie był intelektualistą i nie komplikował prostych spraw. Potrafił odróżnić dobro od zła. Dla niego dobra wiadomość to była taka wiadomość, która potwierdzała jego poglądy na świat.  Na przykład, wiadomość o tym, że na Bliskim Wschodzie miał miejsce zamach, który pochłonął sporo ofiar była dla pana Lucjana dobrą wiadomością bo pan Lucjan wiedział swoje, a konkretnie to, że  Bliski Wschód  zamieszkują podejrzane typy, którym tylko zamachy w głowie.  Dlatego jeśli przez pewien czas nie było wiadomości o zamachach lub przynajmniej zamieszkach na Bliskim Wschodzie, to pana Lucjana ogarniał niepokój wynikający z braku potwierdzenia dla jego wizji świata. Zupełną katastrofą byłaby wiadomość, że na Bliskim Wschodzie podpisano jakieś porozumienie i zapanował tam  pokój bo wtedy pan Lucjan musiałby zrewidować swój światopogląd, a na taki wysiłek umysłowy nie miał ochoty. Dlatego  wiadomości tego rodzaju unikał.

                W starych dobrych czasach wybieranie jedynie dobrych wiadomości było stosunkowo proste. Wystarczyło czytać tylko odpowiednie gazety oraz oglądać tylko właściwe stacje telewizyjne.  Po prostu kiedyś panował ład medialny. Istniały  gazety, co do których człowiek mógł mieć zaufanie i pewność, że znajdzie w nich tylko dobre wiadomości. To samo dotyczyło telewizji. Można było wybrać odpowiedni kanał i liczyć na to, że nikt nam nie namiesza w głowie.

                Problemy zaczęły się wraz z rozpowszechnieniem się internetu. Pan Lucjan był co do zasady konserwatystą i nie przepadał za nowinkami. Dlatego trudnym do wytłumaczenia paradoksem był fakt, że stopniowo coraz więcej czasy spędzał czytając wiadomości na portalach internetowych.  Umysł konserwatysty okazuje się bardziej skomplikowany, niż mogłoby się wydawać. Jedne innowacje przyjmuje z entuzjazmem, a inne kategorycznie odrzuca. Niestety, szukanie w internecie jedynie dobrych informacji nie było takie proste. Co prawda istniały rzetelne portale zamieszczające jedynie wiadomości, jakie pan Lucjan uznawał za dobre ale niestety miały one charakter niszowy. W sieci dominowały wielkie korporacje tworzące algorytmy, których ukrytym, niecnym celem było wciśnięcie panu Lucjanowi wiadomości złych.

                W tym miejscu wypada dodać, że pan Lucjan był zdeklarowanym zwolennikiem Partii Patriotyczno-Konserwatywnej (PPK).  Uważał, że jedynie działacze tej partii mają na celu dobro narodu, a o prywatne korzyści zupełnie nie dbają. Natomiast wszyscy politycy innych partii, według pana Lucjana, mieli dokładnie odwrotne priorytety. Problem polegał na tym, że w naszym do głębi skorumpowanym świecie, ci nieuczciwi politycy usiłowali odwrócić kota ogonem, to znaczy wmówić społeczeństwu, że to PPK jest zamieszana w różne afery. Wykorzystywali w tym celu media, które mieli pod kontrolą. Na skutek tego internet był pełen wiadomości szkalujących PPK.  Ale nie z panem Lucjanem takie numery. Dla niego każda wiadomość przedstawiająca jego ulubioną partię w złym świetle nie była dobrą wiadomością. Wobec tego pan Lucjan jej nie czytał. Takie podejście co do zasady wydawało się proste, lecz w praktyce wcale takie nie było. Żeby przeczytać jakąś wiadomość w portalu internetowym należy kliknąć na jej tytuł.  Uczciwe postawienie sprawy polegałoby na tym żeby tytuł wiadomości stanowił jej rzetelne streszczenie, albo aby przynajmniej sugerował czego się można spodziewać po wejściu na daną stronę. Takie rzetelne tytuły czasem się zdarzały. Na przykład jeśli tytuł wiadomości brzmiał: „Najnowszy sondaż. Wzrost poparcia dla PPK” to pan Lucjan na niego klikał. Natomiast jeśli wiadomość była zatytułowana: „Nowy sondaż poparcia partii politycznych. PPK traci w porównaniu z poprzednim badaniem” to pan Lucjan takiego newsa omijał szerokim łukiem.    Niestety, tego rodzaju jednoznaczne tytuły nie były standardem. Najczęściej spotykało się nagłówki  w rodzaju: „Ostatnie badanie preferencji politycznych. Pięć partii wchodzi do parlamentu”. No i bądź tu mądry i zgadnij co tam piszą o PPK. Pan Lucjan nigdy nie podejmował ryzyka. Klikał tylko w tytuły, które gwarantowały, że wiadomość jest dobra. Dzięki takiej konsekwentnie ostrożnej polityce pan Lucjan nie był narażony na konieczność weryfikacji swoich poglądów na świat.   Nic nie wskazywało na nadchodzącą katastrofę. Spadła ona na pana Lucjana jak grom z jasnego nieba. Jak w przypadku wielu innych tragedii, jej przyczyna była banalna. Wystarczyła chwila nieuwagi. Pan Lucjan przeglądał portal internetowy pomału przewijając stronę z góry na dół. Uważnie czytał tytuły analizując co się pod nimi może kryć. Tytuły niezgodne z jego światopoglądem komentował w myślach: „No nie, takiego kitu mi wciśniecie”. Pod adresem tytułów niejednoznacznych złorzeczył: „Co za bełkot! Jak ktoś nie potrafi jasno napisać o co chodzi, to nie powinien redagować portali internetowych”.  Wreszcie natrafił na tytuł zapowiadający informację o nowym, rewelacyjnym programie socjalnym PPK. Kliknął na niego. Niestety, nie zauważył, że tego dnia internet chodził jakoś mułowato. Strona odnawiała się z pewnym opóźnieniem. I właśnie w momencie, w którym pan Lucjan kliknął na wybrany tytuł strona przesunęła się i w rezultacie otwarła się zupełnie inna wiadomość. Tragedia polegała na tym, że był to artykuł omawiający aferę z udziałem działaczy PPK, obnażający ich cynizm i zakłamanie. Na domiar złego pan Lucjan nie od razy zorientował się co się stało. Przeczytał sporą część tekstu i dotarło do niego o czym był. Nagle pokój się zatrząsnął. Ze ścian posypał się tynk, a na suficie pokazało się szerokie pęknięcie, przez które widać było nocne niebo. Pan Lucjan w pierwszej chwili pomyślał, że to trzęsienie ziemi. Ale mylił się. Zobaczył, że z nieba spadają gwiazdy. Walił się cały jego świat.