poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Rejs

 

Rejs

                - No, powiedz już co takiego wymyśliłeś dla nas  na wakacje. – poprosiła Klaudia.

                - Jeśli powiem to nie będzie niespodzianki. – odpowiedział jej mąż Paweł.

                - Bez przesady. Niespodzianka to fajna rzecz ale skoro za trzy dni mamy wyjechać to chyba pora żebym się dowiedziała. Muszę przecież wiedzieć jak się spakować, co zabrać i na co być przygotowana.

                - Dobra. Pamiętasz jak się poznaliśmy?

                - Oczywiście. Na studenckim rejsie po Mazurach.

                - A pamiętasz kiedy to było?

                - Dwadzieścia pięć lat temu.

                - Zgadza się. Wobec tego z okazji takiej rocznicy zarezerwowałem dla nas miejsca na jachcie na dwutygodniowy rejs. Tyle, że nie po Mazurach, a po Adriatyku.

                - Wiemy z kim mamy popłynąć? – spytała Klaudia. – Jeśli mamy spędzić z kimś dwa tygodnie na małej przestrzeni to dobrze byłoby wiedzieć co to za ludzie. Inaczej może wyjść z tego koszmar zamiast wakacji.

                - A pamiętasz tamten rejs sprzed dwudziestu pięciu lat? – odpowiedział Paweł? – Skład załogi był zupełnie przypadkowy. No, może z jednym wyjątkiem.  Weszłaś na pokład jako dziewczyna kapitana. Sam do tej pory nie mogę zrozumieć skąd miałem tyle szczęścia, że zeszłaś z tego pokładu jako moja przyszła żona.

                - Widać byliśmy sobie przeznaczeni. – powiedziała Klaudia. – Chociaż muszę przyznać, że wciąż mi trochę żal Sebastiana, tego kapitana. Bardzo się cieszył na ten rejs. A ja na koniec powiedziałam mu, że z nim zrywam.

                - Takie jest życie. – stwierdził Paweł. – Jego pech, moje szczęście. W każdym razie z tamtego spotkania kilku nieznajomych osób na łódce wynikło nasze wspólne życie. Dlatego na rocznicę postanowiłem to powtórzyć. Nie wiem z kim popłyniemy. Zdajemy się na los szczęścia. Bez obaw. – uspokoił żonę gestem dłoni. – Wyjaśniłem sytuację facetowi z biura podróży.    Powiedziałem, że to ma być nasz sentymentalny rejs w rocznicę innego rejsu, w który wyruszyliśmy z nieznajomymi członkami załogi.  Obiecał, że dopilnuje abyśmy popłynęli w dobrym towarzystwie. Oni mają bazę danych klientów, który już z nimi pływali lub interesowali się pływaniem. Postara się dobrać dla nas odpowiednich ludzi i namówić ich aby popłynęli w naszej załodze.

                -  Miejmy nadzieję, że faktycznie znajdzie się fajna ekipa. – powiedziała Klaudia. – Powiedz mi jeszcze jak to wszystko wygląda od strony organizacyjnej.

                - Wsiadamy na jacht na wyspie Murter w środkowej Dalmacji za cztery dni. Wyruszamy za trzy. Zarezerwowałem po drodze nocleg w Słowenii żeby się nie katować jazdą jednym cięgiem. Od tego hotelu mamy jeszcze coś koło czterech godzin jazdy, więc powinniśmy być na miejscu koło południa. W pobliżu portu mamy zarezerwowane miejsce parkingowe, a na jachcie czeka skipper.

                - Wygląda na to, że pomyślałeś o wszystkim.  Dzięki. Zapowiada się wspaniały rejs.

***

Klaudia i Paweł szli wzdłuż kei, do której przycumowane były dziesiątki łodzi  stojących burta w burtę.

- Ten jest nasz. – Paweł wskazał  na biały  jacht ze zwiniętymi  żaglami schowanymi w granatowych pokrowcach.    

Ostrożnie zeszli po trapie na pokład. Z kokpitu wyszedł opalony czterdziestolatek.

- Państwo na rejs? – zapytał.

- Tak.

- Jestem waszym kapitanem. Witam na pokładzie. Jak tam droga?

- Bez problemu. Nocowaliśmy w Słowenii więc dzisiaj to już był tylko krótki skok. Jesteśmy pierwsi?

- Nie. Przed godziną przybyła pierwsza para. – powiedział kapitan.

Jakby na potwierdzenie jego słów w przejściu prowadzącym na pokład z położonych pod nim kajut pojawiła się kobieta, a za nią mężczyzna. Kiedy ich wzrok padł na Pawła twarze obojga  na chwilę zastygły w  dziwnym grymasie. Również Paweł lekko się zmieszał. Kapitan, jak się wydaje, niczego nie zauważył bo powiedział:

- Spędzimy razem sporo czasu więc trzeba się poznać.

- Mam na imię Klaudia.

Jej głos brzmiał normalnie. Natomiast jej mąż wykrztusił z pewnym trudem:

- Ja jestem Paweł.

Druga para pasażerów przedstawiła się jako Ewa i Kamil. Wymienili swoje imiona zdawkowo unikając wzroku Pawła.

W tym momencie na trap weszła trzecia para uczestników rejsu. Klaudia zamarła na ich widok. Również nowoprzybyli, kiedy dostrzegli ją w grupie osób zgromadzonych na pokładzie jachtu, zrobili dziwne miny. Skipper ponownie nie dostrzegł w sytuacji niczego dziwnego i poprosił o podanie imion. Przybysze przedstawili się jako Natalia i Ryszard.

- Trudno zapamiętać tyle imion na raz. – stwierdził kapitan. – W każdym razie ja mam z tym czasem problem. Więc niech się nikt nie krępuje zapytać jeśli czyjeś imię mu umknie. To normalne w takich sytuacjach. Poznamy się lepiej w trakcie rejsu, a na razie przedstawię wam plan na dziś.  Za chwilę pokażę wszystkim wasze kajuty i schowki na bagaże. Nie ma tam luksusów. W sam raz tyle miejsca aby się przespać ale większość czasu będziemy spędzać wspólnie w kokpicie i na pokładzie. Później zapoznam was z jachtem. Ja jestem odpowiedzialny za sterowanie ale będę potrzebował waszej pomocy i współpracy. Zakładam, że macie jakieś doświadczenie żeglarskie?

Większość załogi skinęła głowami na potwierdzenie.

- Ok. To ułatwia sprawę. – stwierdził kapitan. – Po przeszkoleniu, wieczorem, pójdziemy na kolację do miejscowej tawerny. Spróbujemy owoców morza i innych lokalnych przysmaków. Będzie przygrywała orkiestra. Można potańczyć jeśli ktoś będzie miał ochotę. A jutro z samego rana wypływamy w morze.

***

Cała załoga wraz ze skipperem siedziała przy jednym stole zastawionym talerzami z miejscowymi specjałami. Orkiestra grała bałkańskie rytmy. Prym wiodły dwie trąbki, a wtórował im akordeon. W pewnej chwili Kamil poprosił Klaudię do tańca. Kawałek, który  grała orkiestra  był akurat niezbyt szybki, więc dało się w tańcu rozmawiać, chociaż trzeba było przekrzykiwać panujący w lokalu gwar. Kamil początkowo powiedział kilka konwencjonalnych zdań, jakie wypowiada się podobnych okolicznościach. Że fajny wieczór, piękna pogoda,  smaczna kolacja, i w ogóle nie ma jak wakacje w Dalmacji. Po zakończeniu tych banałów spoważniał i powiedział :

- Wydaje mi się, że nie zdajesz sobie sprawy, że znaleźliśmy się w głupiej sytuacji.

- Dlaczego? – zdziwiła się Klaudia.

-Tak  myślałem. Czyli nic nie wiesz.

- Czego nie wiem?

- Od dawna jesteście po ślubie?

- Od dwudziestu pięciu lat. Poznaliśmy się na studenckim rejsie. Jesteśmy tu aby uczcić rocznicę. Ale co to ma do rzeczy? Czego nie wiem?

- Moja żona Ewa to była twojego męża. Byli razem zanim poznał ciebie.

- Żartujesz sobie?

- Nie mam wcale ochoty na żarty. Miał być fajny rejs, a wyszła taka sprawa. Niby minęło tyle lat, ale mimo wszystko trudno będzie udawać, że nie ma sprawy. Raczej nie będą to beztroskie wakacje.

Orkiestra skończyła grać. Rozległy się krótkie brawa i tańczący zeszli z parkietu w kierunku swoich stolików. Klaudia odciągnęła Pawła na bok.

- W co ty pogrywasz? – zapytała lodowatym głosem. – Organizujesz sentymentalny rejs w naszą rocznicę i zapraszasz na niego swoją byłą?     

- Nic podobnego. – odpowiedział Paweł. – Nie miałem pojęcia, że ona tu będzie. Zresztą nie widziałem jej od ponad dwudziestu pięciu lat. Nie masz mnie chyba za kretyna.  Gdybym miał zamiar odgrzewać starą, minioną historię to czy bym umawiał się z nią na rejs, w którym ty bierzesz udział? Przecież wiadomo, że na jachcie nie miałbym okazji nawet pogadać z nią tak abyś tego nie zauważyła. Ale skoro już rozmawiamy o towarzyszach podróży to ja też mam z tobą do pogadania. Kiedy tańczyłaś z tym Kamilem na rozmowę wzięła mnie Natalia. I prosto z mostu spytała mnie czy wiem, że ty miałaś romans z jej mężem Ryszardem. Masz mi coś do powiedzenia w tej sprawie? 

Kamila zmieszała się.

- To nie był żaden romans. – powiedziała. – To było dawno i nieprawda. Jakoś się wtedy nie układało między nami. Pamiętasz, mieliśmy taki przejściowy kryzys. I akurat wtedy gdzieś go poznałam. Flirtowaliśmy trochę i tyle. Do niczego nie doszło. Na szczęście, bo zrozumiałam, że zależy mi tylko na tobie. Uwierz mi, to bez znaczenia.

- Powiedzmy, że ci wierzę. – rzekł Paweł. – I proszę uwierz mi, że nie chciałem tu widzieć Ewy.  Cholera jasna, co za przypadek, żeby wybrać się w rejs z sześcioosobową załogą, i żeby pośród tych pozostałych czterech osób znalazły się dwie, których akurat nie chcielibyśmy tu widzieć w żadnym wypadku.

- To chyba nie może być przypadek. To zbyt nieprawdopodobne. – powiedziała Klaudia z zamyśloną miną. – Zaraz, w jakim biurze ty właściwie rezerwowałeś ten rejs? 

- Adriatic Sails.

- No to wszystko jasne. Sebastian, ten kapitan z naszego pierwszego rejsu tam pracuje. On nigdy o mnie i o tobie nie zapomniał. Wiem, że śledził nasze życie w mediach społecznościowych, dopytywał się o nas u znajomych. Nic dziwnego, że wiedział o Ewie i Ryszardzie i kiedy dowiedział się od ciebie, że organizujesz sentymentalny rejs zdołał ich namówić aby też wykupili rezerwacje wraz ze współmałżonkami. Czy ty go nie poznałeś?

- To już tyle lat. A faktycznie, wydawało mi się, że skądś go znam. Trzeba przyznać, że dotrzymał słowa. Dobrał nam odpowiednich ludzi do załogi.