sobota, 16 czerwca 2018

Marzenia senne



Marzenia senne
                Facet był niemal idealny. Wysoki, przystojny i dobrze zbudowany ale nie w typie osiłka z grubym karkiem wyhodowanym na siłowni.  Zresztą mniejsza o wygląd. Ważne, że nie był to macho, przed którym dziewczyna musi udawać, że lubi piwo i piłkę nożną żeby zyskać jego zainteresowanie.  Dobrze rokowało już to, że nie zaczął rozmowy od pochwalenia się jaki samochód ostatnio kupił lub zamierza kupić w najbliższym czasie. Dalej było jeszcze lepiej. Przede wszystkim umiał słuchać.  Kiedy Alicja coś mu opowiadała  widziała w jego oczach autentyczne zainteresowanie. Natomiast gdy on mówił o sobie dało się wyczuć lekką autoironię i dystans do siebie. Nie starał się za wszelką cenę zaimponować dziewczynie w wiadomym celu. Z jednej strony unikał banalnych przechwałek, ale z drugiej nie pozował też na intelektualistę zanudzającego gadaniną o modnych aktualnie trendach artystycznych nadużywając wyrazów obcych, dla których istnieją znane polskie synonimy. 
                Alicja po kilku minutach rozmowy nabrała do niego na tyle sympatii, że nie miała obaw aby poruszyć bardziej osobiste tematy. Kiedy przyznała się, że jest wegetarianką zareagował dokładnie tak jak oczekiwała. Nie udawał, że też jest wegetarianinem tylko po to aby się jej przypodobać, ale z drugiej strony nie wygłaszał teorii, że białko zwierzęce jest niezbędne dla człowieka bo tak wynika z procesu ewolucji gatunku. Powiedział po prostu, że sam jeszcze do tego nie dojrzał, ale szanuje jej wybór.  Z kolei kiedy on zapytał co dla niej oznacza szczęście, miała już do niego tyle zaufania, że zdecydowała się wyjawić swoją starannie ukrywaną tajemnicę.
                - Mam swój sekretny sposób na szczęście. – powiedziała.
                Nie skomentował tego, lecz spojrzał na nią z błyskiem zainteresowania w oku.
                - Najogólniej można powiedzieć, że czujemy się szczęśliwi gdy spełniają się nasze marzenia. – podjęła opowieść Alicja. – Niewielu ludzi uważa się za w pełni szczęśliwych bo trudno spełnić wszystkie swoje marzenia. A ja mam własny patent na ich spełnianie.
                - Wymyśliłaś sposób na zhakowanie dowolnego konta bankowego? – zapytał. – Bo być może zabrzmi to banalnie ale aby spełnić wszystkie marzenia na ogół potrzeba mnóstwo kasy.
                - Rzeczywiście, w przypadku większości ludzi tak jest. Ale ja opracowałam alternatywną metodę. Nauczyłam się kontrolować swoje sny.
                - Chcesz powiedzieć, że umiesz spowodować aby każde twoje marzenie spełniło się we śnie?
                - Dokładnie. – skinęła głową. – Stosując odpowiednie techniki koncentracji  potrafię spowodować aby przyśniło mi się to czego pragnę. Zapewniam cię, że efekty są bardzo realistyczne i nawet lepsze niż na jawie. Dla przykładu: ktoś marzy o sportowym kabriolecie. Oszczędza całymi latami, a kiedy wreszcie już kupi i wyrusza na pierwszą , wymarzoną przejażdżkę, to się okazuje, że dachu nie można otworzyć bo deszcz pada. Ponadto przodem jedzie dymiąca ciężarówka, której nie da się wyprzedzić, bo droga jest zakorkowana. A kiedy ja we śnie siadam za kierownicą kabrioletu, to droga jest pusta i równa, słońce świeci, we włosach czuję wiatr i słyszę rasowy klang sześciocylindrowego silnika.  Podobnie z marzeniami o domu. Człowiek pakuje się w kredyty na całe życie, a na koniec okazuje się, że za płotem mieszka złośliwy sąsiad, co chwila zatyka się jakaś rurka, a rachunki za gaz są kosmiczne. Do tego po jakimś czasie dom i jego wyposażenie się znudzi bo w architekturze przychodzi nowy trend. Natomiast ja mogę co noc zamieszkać w nowym domu , urządzonym według ostatniej mody, z pięknym, coraz to innym widokiem na okolicę. Nic się w tym domu nie psuje, nie muszę sprzątać ani płacić rachunków.
                - Brzmi to pięknie – przyznał mężczyzna – ale widzę jedno niebezpieczeństwo. Człowiek na jawie spędza dwa razy tyle czasu co we śnie. A kiedy wszystko co miłe spotyka go podczas snu, to łatwo dojść do sytuacji kiedy całe życie na jawie traci sens i czeka się tylko na kolejną noc. Można w ten sposób przeczekać życie.
                - Słuszna uwaga. – przyznała Alicja. – Trzeba uniknąć uzależnienia. To tak samo jak na przykład  z alkoholem. Można od czasu wypić kieliszek dla dobrego nastroju i nic w tym złego.  Ale jeśli ktoś wpada w nałóg i całe okresy  trzeźwości  stają się tylko oczekiwaniem na kolejną butelkę, to faktycznie można zmarnować życie. Ja jednak nad tym panuję. Co więcej, spełnianie marzeń we śnie pozwala mi znaleźć sens na jawie. Ponieważ nie muszę martwić się o środki finansowe na realizację marzeń mogę podejmować pracę, która daje mi satysfakcję, a nie jest znienawidzonym kieratem, w którym człowiek tkwi dla pieniędzy. Ogólnie żyję na większym luzie i bez żadnej presji materialnej.
                - Nie chce mi się wierzyć, że to możliwe. Czy da się wyśnić to co się chce?
                - To trudne ale możliwe. Jest to kwestia treningu i zapanowania nad swoim mózgiem. Na jawie on też  czasami działa chaotycznie. Czy nigdy w czasie ważnej narady nie zdarzyło ci się, że zaczynasz myśleć o jakichś głupstwach? Albo zastanawiać się co prelegentka ma pod swoim eleganckim kostiumem?
                -No, może nie aż tak, ale faktycznie muszę przyznać, że czasem różne głupie myśli przychodzą mi do głowy w najmniej odpowiednich momentach.
                - Nie ma się czego wstydzić. Wszyscy tak mają. – powiedziała Alicja. – Zmierzam do tego, że mózg działa w sposób nie całkiem uporządkowany. Rzecz w tym, że na jawie umiemy to kontrolować. Potrafimy uciszyć przypadkowe, nieodpowiednie w danej chwili myśli i nakazać swojej głowie koncentrację na tym co trzeba. Potrafimy wyobrazić sobie to, czego chcemy. Natomiast podczas snu wyobrażenia i obrazy, jakie tworzy mózg są przypadkowe, przynajmniej na pierwszy rzut oka, bo w gruncie rzeczy stanowią rozładowanie myśli, obaw i pragnień, jakie gromadzą się w naszej podświadomości.  Wiele czytałam o śnie i różnych jego fazach.  Dla pełnej regeneracji  na pewien czas musi się wyłączyć i zresetować jak komputer. W tej fazie nie mamy nad nim żadnej kontroli. Ale podczas nocy są też okresy gdy, mówiąc kolokwialnie, śpimy czujnie. Wtedy mózg jest aktywny i możemy nakazać mu wyśnić to czego pragniemy. Oczywiście, wymaga to długiego treningu, a także wrodzonych predyspozycji. Niektóre  osoby nigdy nie opanują tej sztuki, ale mnie się udało mniej więcej po roku ćwiczeń.
                Oboje byli zaabsorbowani  rozmową. Pomimo tego spostrzegli, że lokal opustoszał, a obsługa coraz bardziej ostentacyjnie sprząta z sąsiednich stolików. Poprosili o rachunek. Mężczyzna nalegał aby go uregulować  samemu ale Alicja uparła się aby zapłacić za siebie.
                - W takim razie pozwól się przynajmniej odwieźć do domu – zaproponował facet.
                Alicja zgodziła się. O tej porze nie było łatwo o taksówkę, ale przede wszystkim miała ochotę jeszcze chwilę pobyć w jego towarzystwie.
                Mężczyzna z galanterią otworzył przed nią drzwi auta. Siadł za kierownicą i włączył muzykę. Alicja w myślach pochwaliła dobór melodii.  Facet pasował jej pod każdym względem. Nawet gusta muzyczne mieli podobne.  W trakcie jazdy nie mówili wiele. Kierowca na początku zapytał o adres.  Alicja powiedziała gdzie mieszka, a później wyłączyła się i nie zwracała uwagi na drogę. Zastanawiała się jak zachowa się jej nowy znajomy.  Czy do końca pozostanie dżentelmenem czy może poprosi ją aby zaprosiła go na górę? Mimo całej sympatii będzie musiała wymyślić jakąś wymówkę. W końcu to pierwsza randka.  Trzeba jednak będzie użyć takich słów aby nie oznaczało to końca znajomości.
                Została nagle wyrwana z zamyślenia. Zorientowała się, że droga nie prowadzi do jej domu. Auto skręciło, wjechało w jakąś leśną dróżkę i zatrzymało się. Kiedy Alicja odruchowo obróciła się w stronę okna aby spojrzeć gdzie się znalazła, kierowca zarzucił jej jakiś pasek na szyję, zacisnął, naparł  na plecy i przygiął jej tułów do ud. Kobieta automatycznie próbowała złapać za pasek aby rozluźnić ucisk ale nie zdołała nawet wcisnąć palców pod pętlę. Usiłowała uderzyć napastnika łokciem, trafiła  w jego biodro czy też udo ale nie zrobiło to na nim wrażenia, gdyż z pozycji w jakiej się znajdowała nie była w stanie uderzyć mocno.  Walcząc rozpaczliwie o życie myślała: „Jak mogłam się tak pomylić?” Teraz zrozumiała, że ten chłód w jego oczach,  który brała za autoironię i dystans do siebie oznaczał po prostu brak jakiejkolwiek empatii. Odczuwała coraz bardziej dotkliwy ból w płucach i miażdżonej krtani.
- „Myśl!” – nakazała sobie – „To się nie może przecież tak skończyć. Musi być jakieś wyjście. Wiem! Muszę się obudzić ”.
Alicja zlana zimnym potem m usiadła na łóżku. Ręce jej drżały. Niepewnym krokiem poszła do kuchni i napiła się wody.
„Muszę jeszcze popracować nad tą realizacją marzeń we śnie” – pomyślała. – „Dobrze szło, ale trzeba bardziej zadbać o szczegóły”.