sobota, 17 lutego 2018

coś na walentynki - zwycięstwo miłości

Niedawno minęły walentynki i z tej okazji wracamy do cyklu "Opowiadania bałkańskie"



ZWYCIĘSTWO MIŁOŚCI
                - Jak tu pięknie! – powiedziała Mia – Bywam u ciebie dość często, ale za każdym ten widok na nowo mnie zachwyca.
                Wraz za swoją dawną koleżanką szkolną Ivą piły kawę na tarasie jej willi stojącej na opadającym ku morzu stoku wzgórza. U stóp tarasu widniała lazurowa, gładka tafla basenu ulokowanego na skraju posiadłości. Spokojna woda basenu na krawędzi skarpy  tworzyła stopień, poniżej którego widać było już tylko  odległe fale morza. Po nich, gdzieniegdzie, majestatycznie przesuwały się białe jachty.
                - To prawda. – przyznała Iva. – Na widok nie mogę narzekać. I w zasadzie tylko na niego.  Znasz powiedzenie o ptaku w złotej klatce? Tak właśnie się tu czuję.
                - Ile to już lat po  ślubie?
                - Czternaście. I czasem myślę, że o dziesięć za długo.
                - Wtedy, w szkole – powiedziała Mia – wszyscy uważali ciebie i Zorana za idealną parę. Byliśmy zdziwieni, że wyszłaś za Viktora.
                -  Wiesz, jak to jest. Zoran był moim rówieśnikiem, z którym świetnie się bawiłam, ale od strony materialnej niewiele miał mi wtedy do zaoferowania. Tymczasem zjawił się Victor, o kilka lat starszy, już w życiu ustawiony. Imponowały mi jego pieniądze,  dom, samochód. A co najważniejsze potrafił wtedy okazać, że mu na mnie zależy. Niestety, po paru latach mu przeszło.  Obecnie niemal nie rozmawiamy, przez większość czasu podróżuje  w interesach.
                - Zoranowi nigdy nie przestało na tobie zależeć. – powiedziała Mia.
                - Tak? – Iva starała się aby w jej głosie nie było słychać zainteresowania. – Widujesz się z nim?
                - To małe miasteczko. Wcześniej czy później człowiek spotka się z każdym.
                - I jak mu się powodzi?
                - O ile wiem, całkiem nieźle. – powiedziała Mia. – Rozwinął firmę czarterująca jachty. Z początku miał jedną  łódź i sam pływał z turystami. Teraz ma całą flotyllę i zatrudnia skipperów. Stać go nawet na jacht do własnego użytku, którego nikomu nie czarteruje. A wiesz jak go nazwał?
                - Skąd mam wiedzieć?
                - „Iva”.
                - Och! – Iva mimo woli zakryła dłonią  usta. – Czy… czy on kogoś ma?
                - Jest atrakcyjnym facetem. Dziewczyny  wciąż próbują go  poderwać ale z nikim nie związał się na stałe.  Myślę, że on wciąż na ciebie czeka.
                Rozmowa jakoś przestała się kleić. Iva z filiżanką kawy w dłoni zamyślona patrzyła na jachty przesuwające się po błękitnym morzu.
***
                - Cześć, Zoran. – powiedziała Mia wchodząc do położonego w pobliżu portu baru.  
                Udała zaskoczenie na jego widok, chociaż przyszła tu celowo aby go spotkać, gdyż wiedziała, że  on często spędza popołudnia w tym lokalu.
                Zoran podniósł wzrok znad kieliszka czerwonego wina i uśmiechnął się na jej widok w lekko melancholijny sposób. Mia pomyślała,  że niewiele dziewczyn byłoby w stanie oprzeć się takiemu uśmiechowi.
                - Cześć! – odpowiedział. – Miło widzieć szkolną koleżankę. Nic się nie zmieniasz.
                - Niewielu nas tu zostało ze starej paczki. Ludzie wyjeżdżają  do stolicy albo za granicę… Dobrze,  że przynajmniej ty zostałeś.
                - Widujesz jeszcze kogoś?
                - Niedawno rozmawiałam z Ivą. – powiedziała Mia.
                - Taaak? – Zoran przeciągnął samogłoskę aby wyglądało na to, że ta sprawa mało go obchodzi. – I co u niej?
                - Skarżyła mi się, że ostatnio nie najlepiej układa jej się z mężem. Coś się wypaliło.
                Zoran starał  się wyglądać obojętnie ale na dźwięk tych słów  nie potrafił  ukryć błysku w oczach.
                - Pozdrów ją, gdybyś znowu ją widziała.
                - Tak się składa, że jestem z nią umówiona na kawę jutro wieczorem w „Jadrance”. Możesz zaglądnąć i sam ją pozdrowić. Nic jej nie powiem. Niech to wygląda na przypadkowe spotkanie.
***
                „Jadranka” położona była przy portowej promenadzie. Mia i Iva siedziały przy stoliku ustawionym na zewnątrz. Po drugiej stronie ulicy cumowały jachty. W wodzie odbijało się światło księżyca. Jezdnią, która była zamknięta dla samochodów, przesuwały się tabuny  turystów szukających miejsca, gdzie można będzie wypić kolejnego drinka. Nagle z tłumu wyłonił się Zoran i jak wryty stanął przed stolikiem dawnych koleżanek. Mia stwierdziła, że dobrze odegrał zaskoczenie na widok Ivy. Mogło zresztą być inaczej.  Być może naprawdę zareagował emocjonalnie na  spotkanie, mimo że się go spodziewał.  Iva była autentycznie zaskoczona. Jej opalona twarz jeszcze bardziej pociemniała. Gdyby miała jasną karnację, to widać byłoby wyraźnie, że się zarumieniła. Jej wzrok napotkał spojrzenie Zorana.
                - Wybrałem się na miasto licząc na to, że spotkam kogoś znajomego. – powiedział. – Ale na tak miłe spotkanie nie liczyłem.
                Mia miała wrażenie, że przygotował sobie tę kwestię na przywitanie, ale sposób, w jaki ją wypowiedział wskazywał, że jest bardzo spięty.
                - Siadaj – Mia wskazała mu krzesło  aby przerwać milczenie, które na chwilę zapadło.
                - Mogę? – zapytał. – Nie czekacie na kogoś?
                - Nie. – odpowiedziała Mia. – Umówiłyśmy się we dwie na plotki. Właściwie, to już skończyłyśmy. Ja muszę lecieć. Dobrze się składa, że się zjawiłeś. Dotrzymasz Ivie towarzystwa.
                Mia dostrzegła pełne paniki spojrzenie Ivy ale je zignorowała.
                - Miłego wieczoru. Na mnie pora.
***
                - No  i jak było? – spytała nazajutrz podekscytowana Mia.
                Obie przyjaciółki ponownie siedziały na tarasie willi Ivy.
                - Ładnie mnie urządziłaś. Wszystkiego się spodziewałam ale nie Zorana. A ty się zabrałaś i zostawiłaś mnie z nim sam na sam. Przez dobrą chwilę nie mogłam z siebie wydobyć słowa. Ale później dobrze nam się rozmawiało. – Iva na chwilę zamyśliła się. – Czułam się, jakbym cofnęła się o te piętnaście lat.  W sumie, przypadek sprawił, że spędziłam miły wieczór.
                - A on? – zapytała Mia. – Jak się zachowywał?
                - Starał się być miły i dowcipny. Ja nie potrafię tego ocenić obiektywnie, bo byłam trochę wytrącona z równowagi, ale wydaje mi się, że na nim to spotkanie też zrobiło wrażenie.  Zachowywał się nie całkiem naturalnie. W pewnej chwili potrącił i rozlał szklankę, bez przerwy nerwowo bawił się serwetką.
                - To nie fair wobec Zorana, ale muszę coś ci powiedzieć. – odezwała się Mia. – Spotkałam się z nim przypadkiem przedwczoraj w jednym barze. Zgadało się o starych czasach i o tobie. On wypił kilka kieliszków wina i coś mi wyznał. Opowiedział mi o swoim największym marzeniu. Mówił, że kupił ten ostatni jacht z myślą o tobie. Marzy, że któregoś dnia przyjdziesz do niego na pokład. Nie weźmiesz ze sobą niczego ze swojego dotychczasowego życia. Przyjdziesz do niego w jednej sukience i tak wypłyniecie w morze. Popłyniecie do Wenecji i tam pójdziecie na zakupy. On nawet na wszelki wypadek trzyma w tym celu na jachcie kartę kredytową. Rozpoczniecie wszystko od nowa. Nie powinnam tego mówić. Zoran prosił aby to zostało między nami.
                Mia spojrzała na Ivę i spostrzegła, że po policzkach przyjaciółki płyną łzy.
                - Dlaczego mi o tym opowiadasz? – Iva zakryła oczy dłońmi. – Co ja mam teraz zrobić?
                - Dziewczyno! Ty się zastanawiasz? Facet szaleje za tobą. A ty mi nie opowiadaj, że on cię nie obchodzi. Za dobrze cię znam. Stara miłość nie rdzewieje.
                - No i co z tego?  Przecież nie pobiegnę jutro na ten jego jacht.
                - A właściwie dlaczego nie? No, może rzeczywiście nie tak zaraz. Ale dowiedziałam się jeszcze czegoś. On w piątek wieczór będzie na imprezie w klubie jachtowym. Gra tam fajna kapela. Mogłybyśmy tam zaglądnąć i niby przypadkiem na niego wpaść. Zatańczyłabyś z nim, pogadała i być może podjęłabyś decyzję czego w życiu chcesz.
                - Pomożesz mi wybrać kieckę?
***
                Kilka tygodni później Mia siedziała na tym samym tarasie w towarzystwie Victora. Gładziła go po skroni i bawiła się kosmykiem włosów nad jego uchem.
                - Pokochałam cię od pierwszego wejrzenia. Ale przecież nie mogłam nawet marzyć o mężu najlepszej przyjaciółki. Musiałam przez tyle lat ukrywać  swoje uczucia. Skoro jednak Iva zdecydowała się odpłynąć z Zoranem jego jachtem, to nic już nie stoi pomiędzy nami. Zawsze wierzyłam, że miłość zwycięży.

               
                -