niedziela, 15 marca 2020

Inwestycja


Inwestycja
Firma Benett & Hill Investments weszła na rynek przebojem. Pośród innych funduszy inwestycyjnych wyróżniała się agresywną strategią, która, jak na razie, przynosiła wysokie stopy zwrotu.  Inne instytucje finansowe, szczególnie te o długiej tradycji, utrzymywały, że to kwestia szczęścia, które kiedyś się skończy, a wtedy zamiast zysków nieuchronnie pojawią się straty.  Panowie Benett i Hill, założyciele i współwłaściciele funduszu uchodzili za twardych, bezwzględnych graczy, którzy nie stosują się do zasad etyki uznawanych w branży. Oni sami twierdzili, że takie opinie to jedynie przejaw zawiści starych pierdzieli z konkurencji nie rozumiejących ducha obecnych czasów.
Henry Benett, prezes funduszu, przeglądał na laptopie ostatnie notowania giełdowe kiedy do jego gabinetu wszedł Thomas Hill, wiceprezes do spraw rozwoju.
- Muszę ci czymś powiedzieć. – oświadczył od progu nie bawiąc się w formułki powitalne.
Henry oderwał wzrok od ekranu i ruchem głowy wskazał wspólnikowi skórzany fotel stojący po drugiej stronie mahoniowego biurka.
- Kawy?
- Dzięki. Piłem przed chwilą.
- OK. W czym rzecz? Wyglądasz na podekscytowanego.
- Byłem wczoraj na gali wręczenia nagród biznesowych Izby Inwestorów Finansowych. W sumie drętwa impreza, na której wypada być. To całe towarzystwo wzajemnej adoracji przyznaje sobie nawzajem jakieś statuetki i wygłasza o sobie pompatyczne mowy pochwalne. Myślałem, że to całkiem stracony wieczór, ale przypadkiem nawiązałem rozmowę z pewnym profesorem z wydziału ekonomii na uniwersytecie. Facet opowiedział mi o swojej metodzie prognozowania zmian kursów spółek giełdowych.
- Jeszcze jeden maniak, który uważa, że da się przewidzieć nieprzewidywalne? A niezawodną metodę pozwalającą przewidzieć liczby wylosowane na loterii też opracował?
-Moja pierwsza refleksja była identyczna jak twoja. – powiedział Hill. – Jednak kiedy go wysłuchałem zmieniłem zdanie. Profesor sprawia wrażenie, że wie o czym mówi. To nie jest szalony naukowiec opanowany przez idee fixe. Dzisiaj rano sprawdziłem go przez wyszukiwarkę.  Jest szanowany jako ekonomista ale oprócz tego ma drugi fakultet z matematyki. Zajmuje się teorią nieliniowych cząstkowych równań różniczkowych, czy czymś takim.  W każdym razie na podstawie tego co można znaleźć w  internecie facet wygląda na poważną postać. Nikt nie uważa go za odjechanego maniaka. I powiem ci coś jeszcze. To jest typ pięknoducha, który w ogóle nie myśli o pieniądzach, jakie można zarobić na tej jego metodzie. Dla niego liczy się pierwszeństwo  publikacji, ilość cytowań, uznanie w świecie nauki, te sprawy.  Zakładając, że ta jego metoda nadaje się do praktycznego stosowania trzeba się spieszyć jeśli chcemy  na tym zarobić. Bo w innym wypadku to się stanie powszechnie znane i nie uzyskamy przewagi nad konkurencją.
- Wiem, że znasz się na ludziach. – powiedział z namysłem Benett. – Skoro uważasz, że ten profesor rzeczywiście wymyślił coś, co może nam dać przewagę na rynku to ci wierzę. Nasza firma ma taką pozycję, jaką ma dzięki temu, że nieraz umieliśmy dostrzec wartość w czymś, co inni uważali za bezwartościowe. Wobec tego powinienem się umówić na spotkanie z panem profesorem. Masz jakąś wizytówkę, czy coś?
xxx
Kiedy Henry Benett z profesorem wymienili już wszystkie komunały obowiązkowe na wstępie biznesowego spotkania, prezes przeszedł bezpośrednio do rzeczy.
- Podobno opracował pan metodę prognozowania zmian kursów giełdowych, panie profesorze. Czy mógłby pan powiedzieć coś więcej na ten temat? Bo nie ukrywam, że na pierwszy rzut oka brzmi to nieprawdopodobnie.
- Pracuję nad publikacją na ten temat. Jeśli jednak miałbym wyjaśnić o co chodzi w paru zdaniach to należy zacząć od tego, że nikt nie jest w stanie przewidzieć przyczyn powodujących wahanie kursów. Dla przykładu, jeśli jakaś firma naftowa odkryje duże złoże na terenie, na którym posiada koncesję to, oczywiście, na wiadomość o tym jej kurs wystrzeli. Takiego wydarzenia nie można przewidzieć. Ewentualnie można uzyskać nielegalnie informację od kogoś zorientowanego w tej firmie, ale wykorzystanie takiej wiedzy do gry na giełdzie byłoby przestępstwem. Natomiast jeśli już coś podobnego się wydarzy i kurs się rozhuśta, to da się prognozować przebieg jego wahań. Zwykle odbywa się to tak, że po dobrej wiadomości inwestorów ogarnia euforia i kurs wystrzela w kosmos. Następnie następuje zazwyczaj korekta, kurs opada i z reguły opada zbyt nisko, więc po pewnym czasie ponownie rośnie. Moja metoda pozwala przewidzieć jak będą się kształtować kursy w poszczególnych dniach. Jest to oparte w znacznej mierze na statystyce. Udało mi się zabrać dane na temat rozkładu w populacji poszczególnych typów inwestorów. Bo pośród nich występują różne modele zachowania. Weźmy odwrotny przykład, w którym zachodzi zdarzenie, na skutek którego kurs jakiejś firmy spada. Wśród inwestorów mamy panikarzy, którzy od razy sprzedają akcje za dowolną cenę. Mamy ostrożnych pesymistów, którzy obserwują kurs i decydują się na sprzedaż dopiero wtedy gdy spadnie poniżej określonego poziomu. Mamy też ryzykantów, którzy zawsze grają przeciw trendom, to znaczy, gdy wszyscy sprzedają, to oni kupują i odwrotnie. Tych schematów zachowania jest sporo. W wyniku moich badań wiem jaki procent pośród inwestorów zajmują określone typy i wiem jak dany typ inwestora reaguje w określonej sytuacji.
- Rozumiem, - powiedział Henry Benett. – I na tej podstawie potrafi pan przewidzieć zmiany kursu w czasie.
- To wymaga przejścia czterech etapów. – kontynuował wyjaśnienia profesor. – Po pierwsze należy sformułować model matematyczny zjawiska. Dokonałem tego. Zbudowałem układ równań, w których współczynniki są określone statystycznie. Po drugie, należy wykazać, że taki układ równań posiada rozwiązanie. To również mi się udało. Jeśli chodzi o szczegóły to odsyłam do mojej publikacji, która niedługo się ukaże. Po trzecie, należy znaleźć to rozwiązanie. Ja je znalazłem.
- Panie profesorze, - przerwał podekscytowany prezes. – czy przed publikacją nie chciałby pan przetestować swojego modelu?
- Ale…
- Żadnego ale. Zrobimy tak: - Benett włączył notebooka i przez chwilę analizował wykresy pokazujące kursy giełdowe. – O, tu mamy odpowiedni przypadek. Dzisiaj kurs Jupiter Pharmaceutics spadł o ponad 30 %, bo jeden z ich podstawowych leków został wycofany z obrotu przez komisję. Czy może pan dla przetestowania swojej metody przewidzieć, co będzie się działo z ceną ich akcji w najbliższych dniach?
- Sądzę, że mogę. Ale…
- Żadnego ale. Jestem gotów zaraz negocjować z panem kontrakt. Jeśli przedstawi pan dziś prognozy, które się sprawdzą, nasz fundusz inwestycyjny przy najbliższej okazji zainwestuje spore środki w akcje firmy, której kurs wykaże wahania i podzieli się z panem zyskiem.
xxx
- Thomas, jak zwykle miałeś nosa. – powiedział Benett do wspólnika. – Spójrz tutaj. Na wykres kursów przekazany mi tydzień temu przez profesora naniosłem rzeczywiste zmiany. Zgadza się doskonale. W żadnym momencie różnica pomiędzy prognozą a przebiegiem kursu, jaki miał miejsce nie przekracza dwu procent.
- Faktycznie. Dziesięć dni temu nigdy bym w to nie uwierzył.
- Ile środków na inwestycje możemy w krótkim terminie zgromadzić?
- Jeśli spieniężymy obligacje i wykorzystamy limit kredytu obrotowego to jakieś pięćdziesiąt milionów.
- OK. Zbieramy środki i czekamy na załamanie kursu jakiejś firmy. Profesor przewidzi kiedy cena akcji osiągnie absolutny dołek, wtedy kupimy pakiet, a następnie na podstawie prognozy będziemy wiedzieć kiedy opłaci się go sprzedać w momencie gdy po odbiciu nastąpi chwilowe maksimum. I wiesz, co? Miałeś rację, ten profesor to pięknoduch, który pomimo swojej wiedzy ekonomicznej nie umie zarabiać. Zgodził się w kontrakcie na pięć procent od naszych zysków. Gdyby lepiej negocjował byłem skłonny zaoferować mu trzydzieści.
xxx
- Panie profesorze, - powiedział Henry Benett. – proszę spojrzeć. Kurs Giga Software Corp. leci na łeb na szyję, bo okazało się, że ich system operacyjny jest łatwy do zhakowania. Inwestorzy nie wierzą zapewnieniom zarządu, że luki zostaną szybko zamknięte w nowej wersji oprogramowania. Nasz firma przygotowała znaczne środki finansowe. Pana zadaniem jest przewidzieć kiedy kurs osiągnie minimum, a następnie kiedy wzrośnie do chwilowego maksimum. Kiedy może pan przedstawić prognozę?
- Za jakieś trzy, cztery godziny. Ale…
- Żadnego ale. W biznesie należy wykorzystywać okazje, jakie się nadarzają. Czekam na wykres.
xxx
- Co się dzieje do jasnej cholery, profesorze? – wrzeszczał Benett do telefonu. – Prognozował pan, że na trzeci dzień kurs spadnie do minimum wynoszącego 47% wartości sprzed załamania. Po kolejnych pięciu dniach miało nastąpić odbicie do 65`% . Zainwestowaliśmy w te akcje w trzecim dniu spadków ponad pięćdziesiąt milionów, a od tej pory nie było żadnego odbicia. Kurs wciąż leci na pysk. Straciliśmy już ponad połowę zainwestowanych środków. Kiedy ten trend się odwróci?
- Pan nigdy nie dał mi skończyć. – stwierdził spokojnie profesor. – Mówiłem, że opracowanie metody wymaga przejścia czterech etapów. Należy opracować model matematyczny, wykazać że ma on rozwiązanie i znaleźć to rozwiązanie. Tyle zdołałem panu powiedzieć. Natomiast nigdy nie dał mi pan wyjaśnić, że czwarty etap to wykazanie, że jest tylko jedno rozwiązanie. Otóż tego nie wykazałem. Okazuje się, że rozwiązań mojego układu równań jest więcej niż jedno i właśnie realizuje się inne niż to, jakie panu przekazałem.