środa, 15 września 2021

Radio

 

Radio

                -Mówmy sobie po imieniu. – zaproponowała właścicielka domu. – Łatwiej się nam będzie współpracowało. Mam na imię Alicja, a znajomi mówią do mnie Ala.

                - Bardzo chętnie. – odpowiedziała architektka. – Jestem Jola. Masz rację, Alu.  Jeśli ten projekt ma się udać, to znaczy jeśli masz być zadowolona z efektu to musimy się dobrze rozumieć. Mówienie sobie po imieniu temu sprzyja.

                -Czuję, że się dogadamy. Już mam wrażenie, że nadajemy na tych samych falach. – powiedziała Ala. – Ten dom, który niedawno kupiłam to ma być spełnienie moich marzeń. Niedawno przeszłam na emeryturę. Mam sporo oszczędności bo nieźle mi się powodziło. Nie mam też innych ograniczeń bo dzieci się wyprowadziły i wreszcie mogę urządzić się całkiem po swojemu. Oczywiście z twoją fachową pomocą.

                -To piękna, przedwojenna willa. – powiedziała Jola. – Widzę, ze zachowało się sporo oryginalnego wystroju. Parkiety są w niezłym stanie, wystarczy scyklinować. Proponuję też nie zmieniać stolarki. Gdybyśmy wstawiły tu współczesne, plastikowe okna to byłby dysonans. Ale powinnam zacząć od pytania jak ty to widzisz? Chcesz utrzymać klimat sprzed prawie stu lat, czy przerabiamy to wszystko na współczesną modłę?

                -Chciałabym uniknąć skrajności. – odpowiedziała Ala.- Szkoda byłoby zupełnie zatracić ten przedwojenny klimat, ale z drugiej strony wolałabym nie mieszkać w skansenie.

                -Oczywiście. – zgodziła się Jola. – Trzeba będzie wymienić podstawowe instalacje, bo te wszystkie kable i rury są zapewne po tylu latach w marnym stanie. Nie chciałybyśmy aby wkrótce po remoncie zdarzyło się jakieś zalanie i zwarcie.

                -Jasne. – powiedziała Ala. – Zgadzam się z tobą, że podłogi, drzwi i okna zachowamy. Oczywiście po renowacji.  Kuchnię, łazienki i sypialnie chciałabym urządzić współcześnie. Natomiast w holu, salonie i jadalni spróbujmy pozostawić dawny klimat.

                -To rozsądny kompromis. – stwierdziła Jola. – Wobec tego bierzmy się do roboty.

***

                Po pół roku remont był na ukończeniu. Stary dom odzyskał blask. Nadeszła pora na meblowanie.

                Właścicielka willi i architektka znajdowały się w salonie na parterze i zastanawiały się nad ustawieniem sprzętów.

                -Jak rozmieścić podstawowe meble ustaliłyśmy już dawno. – przypomniała Jola. – Mamy wszystko na szkicach i wizualizacjach. Sofa przy tej ścianie, obok niej stolik i fotele. Tam komoda, a nad nią duże lustro. Teraz chodziłoby o dodanie kilku drobiazgów, które dadzą temu wnętrzu indywidualny klimat. Takie kilka wisienek na tym torcie, które pozwolą nam uzyskać efekt.  Muszę zapytać o budżet. Ile jeszcze możesz wydać po tym całym remoncie?

                -Na obraz Tamary Łempickiej raczej mi nie starczy. – stwierdziła Ala. – A szkoda, bo byłby w sam raz skoro usiłujemy urządzić ten salon w stylu art deco. Ale serio, to nie jest tak całkiem źle. Coś tam mi jeszcze zostało.

                -OK. Łempicką odpuszczamy. – powiedziała Jola. – Ale coś na tej ścianie powinnyśmy powiesić. Proponuję jakąś starą fotografię lub grafikę. Poszukamy po antykwariatach albo po prostu w internecie. Natomiast tam, na tym małym biureczku, które ma stanąć w rogu dałabym jakiś sprzęt z epoki. Na przykład przedwojenną maszynę do pisania albo coś w tym rodzaju. Poszukamy.

                Ostatecznie obie panie zdecydowały się na przedwojenny radioodbiornik, który znalazły w sklepie ze starociami. Miał ładną, fornirowaną obudowę, a z przodu naniesioną na szklanej płytce skalę pokazującą częstotliwości poszczególnych stacji oraz tzw. „magiczne oko”, które po załączeniu płonęło  zielonkawym światłem. Sprzedawca twierdził, że radioodbiornik jest sprawny ale niestety, nie nadaje się do słuchania współczesnych stacji radiowych nadających w paśmie UKF, gdyż w czasach gdy został skonstruowany nadawano na znacznie dłuższych falach. Tłumaczył coś dosyć mętnie, ale sens był taki, że generalnie odradzał podejmowanie prób słuchania tego radia. Niezależnie od wątpliwej funkcjonalności aparat pełnił funkcję dekoracyjną, dobrze wpisując się w klimat wnętrza.

***

                Zapadał zmrok. Ala stała w salonie ciesząc się spokojem, który nastał wreszcie po wyjściu ekipy remontowej. Rozglądała się wokoło z zadowoleniem. Praca, jaką wykonały z Jolą dała efekty. Miała swój wymarzony dom, w którym będzie mogła się wygodnie zestarzeć. Razem z architektką zadbały o wszystko. Każdy szczegół pasował do całości i cieszył oko.

                Zaczynało się ściemniać ale Ala nie chciała jeszcze zapalać światła, żeby nie wypłoszyć nastroju, jaki panował w salonie. Wpadła natomiast na pomysł aby włączyć stary radioodbiornik. „Magiczne oko” wypełniło pokój zielonkawą poświatą dodatkowo wspomagając lekko nostalgiczną aurę  wnętrza.  Nagle przyszła jej chęć aby sprawdzić czy radio rzeczywiście działa. Pokręciła gałką, a czerwona wskazówka przesunęła się w lewo na tle skali. Aparat zaskrzeczał, wydał kilka pisków i trzasków, a na koniec popłynął z niego głos spikera:

                „Jest dziewiętnasta, czwartek, piętnastego września tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego piątego roku. Zapraszamy na wiadomości W Brukseli odbyła się kolejna runda negocjacji w sprawie przystąpienia Polski do NATO. Przedstawiciele polskiej delegacji na konferencji prasowej stwierdzili, że pomimo sprzeciwu ze strony Federacji Rosyjskiej osiągnięto postęp w rozmowach…”

                -Ciekawe. - pomyślała Ala. – To brzmi jak prawdziwe wiadomości sprzed ponad dwudziestu lat. Czyżby jakaś stacja nadawała audycje archiwalne? A może to stare radio ma jakieś urządzenie do nagrywania transmitowanych audycji i teraz się to przypadkiem odtworzyło? Nie ma instrukcji do tego radioodbiornika. Sprawdzę na smartfonie w internecie. Może coś na ten temat znajdę.

                Zaczęła rozglądać się za smartfonem, ale ten zniknął. Nie było go w żadnym z miejsc, gdzie mógłby się znajdować. W trakcie poszukiwań Ala przypadkiem spojrzała w lustro i oniemiała.

                -Wow.. – szepnęła do siebie. – Wyglądam jakbym miała o dwadzieścia lat i dziesięć kilogramów mniej. Ten dom mi służy.

                Przez chwilę z zadowoleniem przyglądała się swojemu odbiciu. Następnie podeszła do radia i kręcąc gałką przesunęła wskazówkę na skali jeszcze bardziej w lewo. Po kilku piskach z radia popłynął głos:

                „Witamy w wieczornych wiadomościach dnia szóstego lutego tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego siódmego roku. W referacie wygłoszonym podczas plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej towarzysz Władysław Gomułka stwierdził, że nienaruszalność granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej jest podstawą powojennego ładu europejskiego…”

                Ala zastygła ze zdziwienia. Odruchowo spojrzała w lustro i zdumiała się jeszcze bardziej, gdyż zobaczyła w nim małą dziewczynką z dwoma cienkimi, jasnymi warkoczykami. Obróciła się za siebie lecz w pokoju nikogo poza nią nie było. Coś skłoniło ją do tego aby sięgnąć do gałki radioodbiornika i jeszcze bardziej przesunąć wskazówkę na skali. Rozległo się kilka trzasków, a później z głośnika dobiegła marszowa muzyka. Na jej tle zabrzmiały słowa spikera:

                „Witamy w piękny poranek pierwszego maja tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego roku. W pochodzie maszerują przodownicy pracy, robotnicy i inżynierowie, którzy odbudowują naszą stolicę. Powiewają szturmówki i transparenty z napisami sławiącymi dokonania Polski Ludowej…

                Ala spojrzała w lustro, ale dostrzegła w nim tylko pusty pokój, w którym nikogo nie było.

 

               

                -