piątek, 14 kwietnia 2023

Musimy się spotkać

 

                                                                              Musimy się spotkać

                W sporze na temat wyższości jednych świąt nad drugimi stoję raczej po stronie Bożego Narodzenia. Wielkanoc jakoś nie ma dla mnie tamtej magii, która jest wynikiem połączenia radości z narodzin i satysfakcji z podsumowania uczciwie przepracowanego roku.  Oferowana przez Wielkanoc nadzieja na pokonanie śmierci i wiosenne odrodzenie życia to też bardzo wiele, ale jednak nie to samo, przynajmniej dla mnie.

                Niezależnie od wyników mojego rankingu popularności świąt staram się co roku złożyć życzenia wielkanocne najbliższym pośród rodziny i przyjaciół.  Jestem człowiekiem raczej starej daty i uważam, że życzenia przez SMS albo jakiś komunikator internetowy to nie do końca właściwa forma. Łapię wobec tego za telefon i staram się dodzwonić do wybranych osób. Nie jest to proste bo lista numerów w moim telefonie jest zdominowana przez kontakty  służbowe. Idę zatem od góry do dołu, po kolei, od A do Z przez cały spis wyszukując tych, których znam prywatnie. W okresie przedświątecznym wszyscy do siebie dzwonią, więc bardzo często wybrane przeze mnie numery są zajęte. W takim przypadku idę dalej wzdłuż listy aż ktoś odbierze. Rozmowy są do siebie podobne i wyglądają mniej więcej tak:

                - Wszystkiego najlepszego, zdrowych, wesołych świat, no i spokojnych. Ale przede wszystkim zdrowych, no bo naszym wieku to najważniejsze.

                - A co tam u ciebie?

                - No wiesz, nic nowego. Jakość się żyje, chociaż z PESELEM nie wygrasz.

                - Ważne, że się jakoś trzymamy .

                -Oby tak dalej. Bo w sumie to jest nie najgorzej.

                - Jesteście w domu na święta czy gdzieś wyjechaliście?

                - W domu. Jakoś się tym razem nie zebraliśmy do żadnego wyjazdu. 

                - Trzeba by się spotkać.

                - Koniecznie. Musimy się spotkać.  Ale to samo mówiliśmy na Boże Narodzenie.

                - Właśnie. Ten czas leci jak szalony. Ale tym razem to naprawdę trzeba się zobaczyć.

                - Zdzwonimy się. Przekaż życzenia wszystkim w rodzinie.  

                - Ty też. No to do zobaczenia.

                Po kilkunastu takich, podobnych do siebie, rozmowach zazwyczaj zaczynam się gubić z kim już rozmawiałem, a z kim jeszcze nie.  Sprawdzałem wtedy listę ostatnich połączeń rozróżniając odebrane od nieodebranych i ponownie wybierałem te numery, na które nie udało mi się dodzwonić za pierwszym razem.  W tym roku udało mi się złożyć życzenia wszystkim tym, którym planowałem w ciągu mniej więcej dwu godzin. Na koniec jeszcze raz   sprawdziłem listę połączeń aby się upewnić, że o nikim nie zapomniałem. Nagle na liście zauważyłem numer Pawła. Wynikało z tego, że z nim też rozmawiałem. Byłem tak skołowany, że nie wiedziałem co o tym myśleć. Połączenie figurowało w spisie jako zrealizowane, a przecież to było niemożliwe. Paweł zginął w wypadku kilka miesięcy temu, a ja nie zdobyłem się na to aby usunąć jego numer z pamięci telefonu. Prawdopodobnie  w tym gorączkowym wyszukiwaniu prywatnych znajomych pośród służbowych kontaktów musiałem bez zastanowienia wybrać jego numer, a system omyłkowo zarejestrował połączenie jako zrealizowane. Bo przecież Paweł nie mógł odebrać. No, chyba że zadziałała ta magia świąt dająca nadzieję na pokonanie śmierci. Jeśli tak, to zacząłem się zastanawiać czy z nim też się umawiałem, że wkrótce się zobaczymy.