niedziela, 12 czerwca 2016

Dzisiaj coś z zupełnie innej beczki. Poprzednio opublikowałem trzy teksty z cyklu "Opowiadania z pogranicza". Jeśli komuś przypadło to do gustu, to proszę nadal śledzić bloga. Będzie jeszcze kilka opowiadań z tej serii. Natomiast dzisiaj pierwsze z "Opowiadań bałkańskich". Tytuł serii wziął się z tego, że opisywane historie dzieją się na Bałkanach. W gruncie rzeczy jednak miejsce akcji nie ma większego znaczenia bo opowieści mówią o tym, co może się wydarzyć między kobietą i mężczyzną, a to może się wydarzyć gdziekolwiek. 



OSTATNIA BUTELKA
Zlatan Vukovic urodził się na tej wyspie. Od dziesięciu lat pracował na miejscowym posterunku policji, a od czterech był jego komendantem.  O stałych mieszkańcach wyspy wiedział wszystko. Zawczasu domyślał się komu może chodzić po głowie myśl  o popełnieniu przestępstwa.  W takich wypadkach  zapraszał potencjalnego kryminalistę na miejscowe wino i przy butelce perswadował mu, że nie warto próbować. Dzięki temu od października do maja przestępczość na wyspie praktycznie nie istniała. Sprawy wyglądały inaczej w sezonie, kiedy to pojawiały się tu tysiące turystów, wraz z nimi pojawiały się pieniądze, a za nimi chętni aby je zdobyć, niekoniecznie w legalny sposób.
                W sezonie miejscowy posterunek policji otrzymywał wsparcie w postaci dodatkowych funkcjonariuszy. W taki sposób na wyspę trafiła Vesna Djukovic, zeszłoroczna absolwentka szkoły policyjnej z Zagrzebia. Z policyjnych, komputerowych baz danych potrafiła korzystać o wiele lepiej niż Zlatan ale tu, na wyspie, najcenniejsza była baza danych, jaką on miał w głowie. Dzięki jego wskazówkom praca Vesny była o wiele skuteczniejsza.
                Siedzieli oboje przy stoliku  ustawionym  na tarasie przed kawiarenką, skąd roztaczał się widok na wypełniony jachtami port.  Na stoliku stały kieliszki schłodzonego, białego wina.   
                - Sezon się kończy – powiedział Zlatan – Wkrótce wracasz do Zagrzebia, ale mam jeszcze dla ciebie ostatnie zadanie. Popatrz na faceta przy tamtym stoliku.
                Vesna dyskretnie skierowała wzrok we wskazaną stronę.  Dostrzegła mężczyznę zbliżającego się   do sześćdziesiątki, z długimi , siwymi włosami spiętymi z tyłu w ogon i z krótkim, szpakowatym zarostem na twarzy. W uniesionej dłoni trzymał kieliszek czerwonego wina i przyglądał mu się pod światło we wrześniowym słońcu.
                -To Vladimir Bilic – poinformował Zlatan – Wszyscy nazywają go tu Vladko. Jest synem miejscowego rybaka, który posiadał też małą, rodzinna winnicę. Za młodu dowiedział się od ojca  wszystkiego o produkcji wina i łowieniu ryb ale ciężka, stała praca go nie interesowała. Wyjechał z wyspy, studiował malarstwo, próbował pisać i grać w zespole rockowym. Generalnie jednak żyje z naciągania ludzi. Zawsze, kiedy tu wraca są z nim problemy. Skoro znów się pojawił się  to znaczy, że planuje jakiś przekręt.  Trudno powiedzieć co tym razem wymyślił, bo trzeba przyznać, że jest dość kreatywny. Chciałbym abyś go obserwowała przez najbliższe dni. 
                                                                           ***
                Następnego popołudnia Vesna śledziła Vladka. Kiedy on wstąpił do portowej tawerny, zajęła miejsce przy sąsiednim stoliku i zamówiła kieliszek białego wina.  Vladko rozglądał się wokół. W pewnej chwili wziął swój kieliszek i przesiadł się o stolik dalej, w pobliże zamożnie wyglądającej pary turystów w średnim wieku.
                -Jakie wino państwo pijecie? – zapytał.
                -Czerwone – odpowiedział mężczyzna nieco zaskoczony pytaniem nieznajomego.
                -To widzę. Ale skąd ono pochodzi?
                -Nie wiem – odpowiedział mężczyzna – Przypuszczam, że jest miejscowe. W karcie nie podali.
                -To ważne z jakiej ziemi wino wyrosło – stwierdził Vladko – Od tego zależą jego właściwości.
                -Wiem – odpowiedział turysta – ale nie jestem ekspertem. Mnie smakują wszystkie wina. Jedne więcej, inne mniej.
                -Nie chodzi tylko o smak. W winie zawiera się znacznie więcej. Znacie państwo legendę o winie przynoszącym wieczną miłość?
                -Nie. Niech nam pan opowie.
                -W średniowieczu, w górskiej wiosce niemal odciętej od świata istniał klasztor – zaczął Vladko – Mnisi uprawiali tam małą winnicę. Część wina zużywali do celów liturgicznych, a nadwyżki sprzedawali aby podreperować fundusze klasztoru. W wiosce żyli chłopak i dziewczyna, których łączyła miłość i od najmłodszych lat czuli, że są dla siebie stworzeni. Ślub był już zaplanowany lecz niedługo przed jego terminem chłopakowi w nocy przyśnił się anioł, który obwieścił mu, że jego powołaniem jest wstąpienie do klasztoru.  Dziewczyna nie próbowała zmieniać woli bożej lecz w dniu, w którym jej ukochany złożył śluby zakonne wspięła się na skałę górującą nad winnicą i skoczyła w przepaść. Bogu zrobiło się żal tej wielkiej miłości i na jej pamiątkę uczynił cud. Od tej pory winnica nasączona krwią dziewczyny wydawała niezwykłe wino. Pierwsza butelka napełniona co roku z nowych  zbiorów miała cudowną moc. Jeśli wypili ją wspólnie kobieta i mężczyzna to od tej chwili aż do śmierci łączyła ich nieustająca miłość.
                -Ładna legenda – stwierdził turysta – Czy ta winnica jeszcze istnieje?
                -Niestety. U schyłku średniowiecza te ziemie zajęli Turcy, zlikwidowali klasztor i winnicę. Nie wiadomo gdzie dokładnie się mieściła.
                -Szkoda, że już nikt nie spróbuje tego wina.
                -To nie jest powiedziane. Co najmniej jedna butelka jeszcze istnieje.
                -Jak to?
                -To wino w owym czasie zyskało wielki rozgłos – wyjaśnił Vladko – Stało się przedmiotem handlu, w którym pośredniczyli Wenecjanie. Pewnego roku ta pierwsza, cudowna butelka została zakupiona u nich przez księcia Neapolu. Wenecki statek, który miał ją dostarczyć na miejsce zatonął jednak podczas sztormu na wodach wokół tej wyspy.
                -Czyli butelka jest gdzieś na dnie. To niewiele daje.
                -Myli się pan – Vladko sięgnął do torby i wyjął z niej stary rękopis – Ja też sądziłem, że szukanie tej butelki  to szukanie igły w stogu siana ale natrafiłem na to. To jest pamiętnik marynarza, który uratował się z tego statku. Znalazłem w nim opis miejsca gdzie leży wrak.
                -Czy podjął pan próbę odnalezienia butelki?
                -Niestety, to wymaga funduszy. Na razie, nurkując swobodnie z łodzi, zlokalizowałem wrak. Jednak aby go przeszukać potrzeba sprzętu, a przynajmniej  aparatów do nurkowania.
                -Ile by to miało kosztować?       
-Co najmniej tysiąc euro.
-Czy jeśli zapłacę panu tę sumę zabierze mnie pan na wrak i pozwoli nam skosztować wina z tej butelki?
-Przepraszam pana na chwilę – odezwała się po raz pierwszy kobieta – Pozwól ze mną.
Odciągnęła swojego partnera od stolika.
-Czyś ty oszalał? Chcesz mu dać tysiąc euro? Czy nie widzisz, że ten facet chce nas naciągnąć?
-Oczywiście, ze widzę. Nie jestem idiotą. Ale robi to w dobrym stylu. Wymyślił piękną legendę. Znalazł rękopis, który wygląda jakby naprawdę miał kilkaset lat. Gdyby istniał ułamek procenta szansy, że skosztujemy wina, które zapewni mi twoją wieczną miłość to gotów jestem zapłacić nawet milion. Zresztą myślę, że na wakacjach nie chcesz się tylko opalać i popijać w barach. Nawet jeśli niczego nie znajdziemy, to będzie to przynajmniej fajna przygoda.
-Ty mój kochany wariacie!
Oboje wrócili do stolika Vladka.
-Jest  jeden problem – powiedział mężczyzna – Nie umiemy nurkować.
-To nie problem – odpowiedział Vladko – Nurkowanie z akwalungiem jest niebezpieczne na większych głębokościach i wymaga wtedy umiejętności. Natomiast wrak leży na dziesięciu metrach. Każdy tam może zejść po krótkim instruktażu.
-Myślę, że ubijemy interes – powiedział mężczyzna. 
                                                           ***
Wieczorem, na posterunku policji, Vesna zdawała relację Zlatanowi.
-Nie słyszałam wszystkiego, bo przesiadł się do stolika jakichś nadzianych turystów. Ale wiem tyle, że naciągał ich na szukanie skarbów na jakimś wraku. Mają wypłynąć jutro.
-Świetna robota. Będziemy obserwować jego łódź w porcie i złapiemy go na gorącym uczynku. 
                                                        ***
Policyjna łódź ze Zlatanem i Vesną na pokładzie krążyła wokół miejsca, gdzie zakotwiczona była stara, rybacka łódź Vladka. W pewnej chwili z wody wynurzył się płetwonurek, wspiął się na burtę, a następnie pomógł wydostać się z wody kolejnym dwu osobom.  Jedna z nich trzymała przedmiot przypominający butelkę.
-Stać! Policja! – zawołał Zlatan – Vladimirze Bilic, jest pan oskarżony o próbę oszustwa. Proszę nam oddać ten przedmiot.
Policyjna łódź dobiła do burty łodzi Vladka. Ten niechętnie przekazał Zlatanowi butelkę pokrytą matowym nalotem.
-Jakie oszustwo, panie komisarzu? Ja po prostu zabrałem tych państwa na wycieczkę morską.
-Nie zgłaszam do tego pana pretensji – potwierdził turysta.
-No widzi pan, komisarzu? I o co ta awantura?
-Nie bądź taki sprytny – powiedział Zlatan – Masz szczęście, że ci państwo nie czują się oszukani. Ale mogę cię oskarżyć o nielegalną eksplorację zabytkowego wraku albo o naukę nurkowania bez uprawnień. Ciesz się, że tym razem się wywiniesz, ale nie kombinuj nic więcej na moim  terenie.
-Ja? Kombinować? W żadnym wypadku.    Kłaniam się, panie komisarzu – powiedział Vladko uruchamiając silnik łodzi.
-Czy mogę zabrać tę butelkę? – zapytał turysta.
-Zostaw, po co ci ona? – zaprotestowała jego towarzyszka – Dzięki tobie przeżyłam wspaniałą przygodę. Ta policyjna akcja sprawiła, że było jeszcze ciekawiej. Kocham cię bez żadnego magicznego wina.
Łódź Vladka odpłynęła w kierunku portu.
Kiedy Zlatan zacumował łódź policyjną do przystani powiedział do Vesny:
-To było twoje ostatnie zadanie. Może napijemy się wina na zakończenie stażu? Oni zrzekli się tej butelki, nie jest ona dowodem w sprawie, bo nie ma sprawy. Spróbujmy tego wina. Swoją drogą, ciekawe skąd ten Vladko to wziął. Ta butelka wygląda jakby rzeczywiście od dawna leżała na dnie morza.
Kiedy butelka była na ukończeniu, Zlatan powiedział do Vesny:
-Jesteś świetną policjantką. Wykonałaś przez te kilka miesięcy dobrą robotę. Ale jesteś też wspaniałą kobietą. Najwspanialszą na świecie. Zakochałem się w tobie, Vesna. Nie mogłem tego okazywać, bo co by ludzie powiedzieli. Komendant dobierający się do stażystki. Nie wiem czemu to mówię. Po prostu kiedy człowiek to czuje, to bardzo chce to powiedzieć. Mam nadzieję, że nie jest ci przykro tego słuchać.  Za kilka dni wrócisz do Zagrzebia i o wszystkim zapomnisz.
-Zlatan, to nie jest takie proste – powiedziała Vesna – Gdybyś był jakimś gliną o szerokim karku, to potraktowałabym to jak marny komplement i po kilku dniach zapomniała o wszystkim. Przez całe lato świetnie mi się z tobą pracowało. Podziwiałam cię i nie chodziło mi tylko o sprawy zawodowe. Zdałam sobie sprawę, że cię kocham ale też nie mogłam tego okazać. Jak by to wyglądało? Stażystka uwodząca przełożonego.
Zlatan pokręcił głową.
-Jakieś dziwne to wino. Chyba oboje się upiliśmy. Czy mógłbym cię pocałować zanim wytrzeźwiejemy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz